By mniej pić!

Jedna z kolęd śpiewanych ongiś w Klimontowie i okolicy w okresie świąt Bożego Narodzenia:

"Bartosz gospodarz po polu chodzi,
nie lękajcie się, że się Jezus narodził.
Kuba z Maćkiem o to prosili,
Ażeby ludzie wódki nie pili.

My kolędujemy, a wy słuchajcie.
My tu nie chcemy krowy z obory.
Tylko skrawek chleba i masła z komory".

Ponoć władze samorządowe szykują się do ostrej walki z alkoholizmem na terenie naszej gminy. Trwa roszada kadrowa. Zamiast jednego ma być dwóch terapeutów, którzy uzdrawiać będą uzależnionych od alkoholu i to w nowym lokalu. Wiewórki nieśmiało co prawda, ale coś tam mówią o zmianach personalnych w Gminnej Komisji Antyalkoholowej.

Zamiast zmian personalnych proponuję częstsze kontrole w sklepach, w którch sprzedawany jest alkohol, w których się pije mocne trunki i z całą konsekwencją działać.
Karać tych właścicieli sklepów, którzy zezwalają na picie alkoholu w pomieszczeniu i przed sklepem. Jedną z najdotkliwszych kar może być cofnięcie koncesji.

I jeszcze jedno. Czas ku temu najwyższy, aby w Klimontowie zaczął w końcu działać Klub Anonimowego Alkoholika. Nick

Klub Anonimowego Alkoholika działa, tylko może w innej formie. Większe jest nastawienie na spotkania w małych grupach i indywidualnie. Spotkania częste, spotkania bez osobistych wynurzeń (przykre doświadczenie), większy na kontakty osobiste.
Wiem, że to odbiega trochę od prowadzenia typowego koła AA, lecz dopóki istnieją takie realia jakie są, nie widzę innego, lepszego sposobu prowadzenia koła.

Co do zatrudnienia drugiego terapeuty, to nie jest do końca tak. W punkcie nie prowadzi się terapii! Jest to punkt tylko i wyłącznie mający za główny cel: konsultacyjny, informacyjny, pouczający, wspierający. Za te same pieniądze prowadzi teraz dwoje, pracując trzy razy dłużej. Myślę, że w tym przypadku posunięcie wójta zasługuje jak najbardziej na pochwałę.
Pracowałem 6 lat za darmo prowadząc koło AA i nadal je prowadzę za darmo. Za prowadzenie punktu (mam uprawnienia ), za prowadzenie koła szachowego w ramach odciągania młodzieży od alkoholu, za całodobową dyspozycję, za pogadanki z dziećmi na temat szkodliwości alkoholu - dostaję na rękę 220 zł. Jak by było tego mało, pieniądze te przeznaczam na dokształcanie, na zbieranie na upragniony kurs terapeutyczny, który chce ukończyć w renomowanej fundacji (nie interesuje mnie ukończenie dla papierka, ja chce być dobry).

Jak jest ktoś, kto za te pieniądze, pracując tyle godzin z całego serca, jest gotów mnie zastąpić - oddaje cały zarobek, życząc mu wszystkiego najlepszego. Mirek

Alkoholizm, słowo które budzi w każdym odruch wstrętu, ohydy, czegoś co nie powinno mieć miejsca w życiu. Słowem tym najczęściej jest określany człowiek, który jest już tak zdominowany przez alkohol, że widać to gołym okiem po jego zachowaniu, wyglądzie.

Lecz istnieje ( duża grupa) ludzi, których nie tak łatwo jest rozszyfrować, których nikt by nie określił słowem alkoholicy. Grupa, która wie, że coś z tym ich piciem jest nie tak, lecz za nic na świecie nie uważa, że czas najwyższy jest już wziąć się w garść, bo tragedia jest tuż tuż.
Jak takim pomóc? Jak im zwrócić uwagę?

Wiem, że jestem znany tu w środowisku i jest mi dużo wolno, lecz ile?Wiele właśnie takich pytań, które mnie nurtuje, dałoby się rozwiać kończąc kursy terapeutyczne. Z drugiej strony, jest tyle młodych ludzi, którzy mają wykształcenie w tym kierunku, uważających się za wszystko wiedzących, bo ukończyli studia zaoczne w mieście powiatowym, że już pomału odchodzi mnie chęć angażowania się.
Dlaczego nie ma zrozumienia dla ludzi starszych (seniorów), pełnych zaangażowania i pasji?
Przecież oni jeszcze długo mogliby być pomocni. Przecież oni też chcą zdobywać wiedzę i być profesjonalistami i to dobrymi.
Nie chcą pensji, nie chcą urlopu, chcą za pomoc finansową w zdobywaniu wiedzy i przysłowiowe "na kawę" dać z siebie bardzo dużo. Dlaczego nie sięga się po takich pasjonatów?

Dzień dobry.

Lando jak zwykle przesadza, że tylko się leje alkohol na naszych imprezach i tylko szuka dziury w całym.
Wiadomo, że w naszej kulturze alkohol istniał od wieków. Wykształcił w naszym społeczeństwie pewne negatywne nawyki i żeby nie wiem co, nie da sie go tak szybko wyrugować. Pisałem już, że tu nie pomoże "święta inkwizycja' w postaci członków Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Jeżeli chodzi o kontrole, były i są, i są coraz bardziej rygorystyczne. Zakazami, kontrolami nic nie poradzimy. Tu trzeba edukować młodzież, dzieci, dorosłych i robić to ciągle i przez długie, długie lata - by problem przestał istnieć.
Choć tak do końca wątpię, żeby w 100% można się go było pozbyć.

Alkohol jest dla ludzi z głową. Po prostu pić trzeba umieć Very Happy

Dokładnie, alkohol nie ma smakować, tylko wykrzywiać ryj, bo jak zaczyna smakować - to masz problem!

Największym problemem jest pokazanie komuś, że nim jest Sad

Dobra zasada by mniej pić - pomyśl o swoich najbliższych Smile