Kamienne pomniki - jak wytwory zinfantylizowanej popkultury

Chcę poruszyć problem może nie najwyższej wagi, ale wzbudzający we mnie i w wielu osobach, które podjęły ten temat w rozmowach ze mną, zdziwienie i szok.
Do tej pory malowanie kolorowymi farbami pomników, kamiennych obelisków itp. znane mi było z medialnych doniesień o chuligańskich wybrykach tzw. graficiarzy. Jak wielkie było moje zaskoczenie (i nie tylko moje), kiedy zobaczyłem, że w miejsce kamiennych pomników w Klimontowie i Rybnicy (a może jeszcze gdzieś?) stanęły kolorowe, plastikowe makiety.
Czyżby wielkim wysiłkiem zabrano gdzieś oryginały, żeby je wyczyścić, odgrzybić i zaimpregnować (preparatem bezbarwnym oczywiście!) – pomyślałem. Nie. Takie zabiegi robi się na miejscu.
Ku mojemu zdziwieniu to te prawdziwe, kamienne pomniki zostały wystylizowane na kolorowe plastikowe makiety. Jakby tego było mało, wykute w kamieniu litery pomalowano dodatkowo jakąś farbą!

Okazuje się, że awangardowej koloryzacji dokonano za zgodą władz Klimontowa (a i za ciężkie pieniądze zapewne). Trudno jest to zrozumieć. Wstyd.