SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Izba Pamięci Ziemi Klimontowskiej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 63, 64, 65  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Kultura w Klimontowie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Czw 20:56, 15 Lis 2007


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Witam,

coś mi świta, że projekty zagospodarowania synagog chyba zaobserwowałem w dodatku poniedziałkowym do Gazety Wyborczej , tzw. Dużym Formacie, ale czy to miesiąc czy dwa wstecz, wybaczcie nie pamiętam.

A może jeszcze przenieść pozostałości grobów z tego nieszczęsnego rogu (mimo zadbanego w miarę możliwości i pamięci o nim), np. po lewej stronie synagogi jest taki wąski pasek ziemi (może niczyjej?) - myślę, że lepiej by to wyglądało i bardziej byłoby to (przepraszam za zwrot) skondensowane w jednym miejscu.

Rozpisałem się na ten temat może zbyt mocno, ale myślę, że coś tym duszom się należy po śmierci i świadectwo byłoby lepsze o mieszkańcach.
Pozdrawiam i do miłego robo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Czw 22:43, 15 Lis 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Odnośnie przeniesienia tego, co zostało ze społeczności żydowskiej - padła propozycja na "Brunonaliach" od małżeństwa Rozenfeld (nie wiem, czy dobrze napisałem), żeby uroczyście przenieść i wmurować w ścianę powstałego pomnika - wszystkie macewy (kamienie nagrobne) z tutejszego kirkutu.

Uroczystości nadać odpowiednią rangę. W uroczystości brałby udział rabin z Nowego Yorku, może by wziął udział nasz dziekan. I właśnie w tedy można byłoby rozwiązać problem z "nieszczęśliwym rogiem", który jest rzeczywiście urągający.

Macew jest jeszcze dużo w murach, wybrukowane są nimi chodniki, chlewnie. Tak, to jest prawda, ale to jeszcze nic - chciałem odkupić niektóre - nic z tego, cena jest taka, że włos się jeży.
Na czym jak na czym, ale na kradzionych kamieniach nagrobnych zarabiać, to tylko my jesteśmy w tym bezkonkurencyjni.
Żeby było jasne - moje, przezze mnie kupione macewy oddaje gratisowo - tak jak oddałem im pisma.

Napisałem w ostatnim poście o tym, że może powstać w synagodze kultura przez duże K. Jaki ja jestem naiwny, aż strach.
Trzeba ludzi do wdrażania pomysłów i tu nie chodzi czy swoich pomysłów, czy zapożyczonych.
Kto ma to robić? Niby wiadomo, ale małe to pocieszenie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 22:45, 16 Lis 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

"Izbuda" liczy na siebie! Ma dość pomocy finansowej, dotacji i stagnacji. Ocieplam "Izbudę" styropianem, na razie od tyłu. Całe lato zeszło mi na kombinowaniu, jak dostać dotację i poprawić wygląd "Izbudy" (oczywiście nie załapałem się).

Na zapleczu już prawie gotowy jest mały warsztacik, gdzie będę samemu robił renowację. Przestałem kupować rzeczy o małej wartość zabytkowej i tanie. Chcąc zdobywać pieniądze na remonty, ogrzanie - trzeba brać przykład z Żydów. Coraz większe jest zapotrzebowanie na starocie o dużej wartości - sygnowane.

Trudno, żebym dalej tak funkcjonował. Dlatego sentymenty i filantropie zostawiam ludziom, których na to stać. Kogo to obchodzi, że kupując obraz, muszę oszczędzać na opale. Dlatego słowa - "Ekonomia głupcze" nabierają w dzisiejszych czasach tak wielkiej wartości.
I prawdę powiedziawszy, zaczynając jakieś przedsięwzięcie, trzeba liczyć tylko na siebie, a tu już rządzi ekonomia.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Gość
PostWysłany: Sob 19:43, 17 Lis 2007






Jak to Grzesiuk napisal i zatytułował? Boso, ale w ostrogach.
Mimo przeczytania jego wszystkich utworow i zasięgnięcia wiadomości o jego postaci nawet w W-wce (piszą, że on z Czerniakowa, a ja wiem, że z dolnego Mokotowa) to tez wypaczenie literackie.
Ale wracajac do Klimontowa - myślę, że na twoje zbiory Mirku powinno się znaleźć miejsce w jakimś miejscu gminnym (ja obstaję za synagogą).
Nawet mały kącik (oczywiscie po prawej stronie), tam nie potrzeba zabezpieczeń.
Myślę, że mieszkańcy uszanują to miejsce, a tym bardziej młodzież i inna nacja.
Pozdrawiam Robo
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Nie 21:21, 18 Lis 2007


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Widzę, że admin dołącza nawet fotki do moich postow... dzięki.
Ale myślę, że naprawdę można rozpropagować to miasteczko i na pewno jeśli chcielibyście, to kolejka stałaby do małej bazy hotelowej (jesli by istniała), a po klasztorze oprowadzałby pan Staś Sas-Tarnawski. Widzialem to na rynku w czasie trwania Brunonaliow.
Pozdrawiam Robo

PS
Jest tyle miejsc w okolicy: historycznych, plenerowych, że czasu zabrakłoby, aby to wszystko zobaczyć, ale trzeba to rozpropagować.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Śro 0:06, 21 Lis 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Byłem trochę zajęty, miałem gościa. Tak, nasza mieścina i okolice są piękne. Jest co zwiedzić, co pokazać, czym zauroczyć. Nie ma jednak bazy turystycznej i to jest mankament, który w dzisiejszych czasach odgrywa dominującą rolę.

Co zrobić, że jest pięknie i uroczo, jeśli nie ma gdzie wypić, gdzie się zabawić, gdzie zjeść ("ni to miasto, ni to wieś"). Władza gminna nic nie zrobiła, żeby uratować jedyny lokal "Nikisiołkę".
Po prostu można było poprzez zmniejszenie podatku, ba- nawet zwolnienie z podatku pomóc przetrwać trudny okres transformacji.
Był to jedyny lokal z bazą noclegową i z ubikacją, z której mógł skorzystać każdy potrzebujący.

Za mojej kadencji na siłę uszczęśliwiliśmy (nie ja) wieś Pokrzywiankę, fundując jej za 200 tys. zł remont olbrzymiej remizy - reliktu PRL. Zamiast to sprzedać komuś na motel - stoi i straszy.
Drugi błąd panie były wójcie, to przekazanie p. Maciasowi za długi, cegielnię - pod rzekomy motel. Jak na razie nic nie ma i na nic się nie zanosi. Tak, że nie za różowo widzę naszą wizję pokazania Klimontowa światu.


Post został pochwalony 3 razy
Zobacz profil autora
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Śro 20:56, 21 Lis 2007


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Witam,

znów ten wściekły temat (baza noclegowo-konsumpcyjna). Powielę twoje słowa Mirku
Cytat:
Co zrobić, że jest pięknie i uroczo, jeśli nie ma gdzie wypić, gdzie się zabawić, gdzie zjeść ("ni to miasto, ni to wieś"). Władza gminna nic nie zrobiła, żeby uratować jedyny lokal "Nikisiołkę".
Po prostu można było poprzez zmniejszenie podatku, ba- nawet zwolnienie z podatku pomóc przetrwać trudny okres transformacji.
Był to jedyny lokal z bazą noclegową i z ubikacją, z której mógł skorzystać każdy potrzebujący.


Pięknie to opisałeś.

Po pierwsze - czy istnieje takie coś, jak TOY TOY (jak by ktoś nie wiedział, to takie kibelki przenośne), a nie szalet za Nikisiołkiem lub przy GOK-u?
Jeśli sprzedaje się piwo. to trzeba zadbać o toaletę, ale co tam, idzie zima, problemu z zapachem (fetorem moczu) na razie nie odczujemy, ale temat warty rozwinięcia na wiosnę.

Baza noclegowa - czy ludzie nie wiedzą, że istnieje coś takiego, jak agroturystyka (no, poza Rybnica)?
Płakać, narzekać, psioczyć na los, a może tak odremontować jeden pokoik (oczywiscie na początek) i czego wiecej potrzeba?
Poczta pantoflowa i zrobić np. cenę 20 zł za łóżko, pokoik np. 3-osobowy i niech wpadnie nawet raz w miesiącu te 60 zł, to nawet lepiej niż zgubić.

I znów się rozpisałem i zanudzam, a przy okazji robię konkurencję Mirkowi.
Przepraszam i pozdrawiam Robo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Śro 21:46, 21 Lis 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Agroturystyka nie rozwiąże problemu.
Po pierwsze, agroturystykę może prowadzić rolnik. Nierolnik musi prowadzić działalność, co wyklucza dużo osób z Klimontowa.
Po drugie, turyści masowi (autokar), a takich jest najwięcej, wybierają lokal, który wszystkich przenocuje, zabawi i nakarmi.

Trzeba zastosować chwyt marketingowy. Przypomniało mi się, że "za radnego" miałem pomysł, żeby zachęcić inwestora. Mianowicie gmina posiada naprzeciw stacji PKS dużą placówkę - postulowałem oddać ją za złotówkę i zwolnienie z podatku na 10 lat, za wybudowanie hotelu z prawdziwego zdarzenia. Na taką ofertę może by się ktoś złakomił. Tylko mądrze sporządzić umowę, nie tak jak z p. Maciasem, który nas wy... i teraz śmieje się bezkarnie.

Przestanę już wypisywać moje pomysły, pomyśli ktoś, że to jest chwalenie się. Nie, przeze mnie przemawia rozgoryczenie i niedosyt, który się pogłębia jak widzę, że nic żeśmy mądrego nie zrobili za poprzedniej kadencji, a to co zrobiliśmy, to w większości nadaje się do piętnowania.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Czw 23:03, 22 Lis 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Remont "Izbudy " trwa. Wmontowałem z tyłu kraty i kończę docieplenie. Poszedłem do sadu dosadzić 10 jabłonek i zabezpieczyć je i pozostałe przed zającami.
Zające stworzonka boskie, ale mają diabła za skórą. Jeszcze nie ma śniegu, mrozów, a już mi poogryzały 4 czereśnie i 5 jabłoni. Inne odmiany im nie smakują - jak na razie, bo upodobania im się zmieniają.

W zeszłym roku załatwiły mi grusze. Któregoś roku, żeby pokazać, jak są wysportowane ogryzły wierzchołki (korony) niższych drzewek. Rolnik mimo ciężkiej pracy, jest też uzależniony od pogody, a także od stworzonek, które podpasione na rolnika drzewkach są łakomym kąskiem dla bogatych myśliwych.

Aha, jak poszedłem w pole zapomniałem zamknąć "Izbudę". 5 godzin była otwarta dla wszystkich. Myślę, że nic nie zginęło, mimo wchodzenia kilku osób.
Dzień wcześniej nabyłem "cudo" kieliszek żydowski (srebro pozłacane) i 3 butelki też żydowskie (sygnowane). Dostałem list od siostrzeńca Akinavy (byli u mnie razem) - też lekarz. Pisze - "nareszcie poznał Klimontów, o którym mu śpiewała babcia". Pisze, że do końca życia tęskniła za tymi, ktorych już nie ma i za Klimontowem.

Wszystkie miejsca na ziemi są piękne, ale najpiękniejsze to to, gdzie się urodziło, gdzie spędziło dzieciństwo. I tu nie ma podziału na narodowość, pochodzenie, wyznanie - wszyscy jesteśmy w tym przypadku równi - kochamy miejsce urodzenia, miłością wprost proporcjonalną do wieku. Im starsi tym mocniej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość
PostWysłany: Pon 21:19, 26 Lis 2007






Miałem gościa, który chce mnie pozbawić uroków samotności. Na moje nieśmiałe wymówki, że tak się nie postępuje ze starymi kawalerami, że to nie jest ludzkie, zmieniać nawyki, które powstawały latami i które są w człowieku mocno zakorzenione.
Postulowałem, żeby taka przemiana trwała nie za długo, nie za krótko, tylko 1/10 lat stanu kawalerskiego. Potem widząc minę - postulowałem 1/20 lat czasu kawalerskiego, czyli stopniowe przechodzenie ze "stanów" - mina też nieszczególna.

Muszę być mężczyzną, a nie babą i stać na swoim, czy mi się to uda - Bóg raczy wiedzieć. Kobiety niby puch marny, nieszczęsne istoty, molestowane przez Adama (one tak twierdzą) - ale chytrością , przebiegłością nie dorówna im żadna istota ziemska.
Więc się zastanawiam czy taki słabeusz, nowicjusz w sprawach męsko - damskich ma szansę w tak nierównej walce?

I tak, na takich sprawach się rozdrabniam, zamiast robić coś pożytecznego. Zamiast 30 lat temu rozwiązać problem założenia rodziny, to muszę teraz, kiedy moje atuty męskie "zmalały".
Ja nie jestem zachłanny, zaborczy, mogę zadowolić się układem innym, bardziej nowoczesnym. Mimo, że taki układ jest potępiany przez księży i dewotki - dla ludzi pokroju mojego jest najlepszym wyjściem (aklimatyzacja sytuacyjna).

Nie wiem, czy wyrażenie 'aklimatyzacja sytuacyjna' jest poprawna, czy znajduje się w jakimś leksykonie poprawnej polszczyzny - jeżeli nie, proponuję je umieścić. Jeżeli Klimontowa nie można promować inaczej, to może takim sposobem?
Już widzę, jak telewizja, prasa, radio na pierwszych stronach przestawiają nowo narodzone wyrażenie - jako najważniejsze wydarzenie kulturowe stworzone w Klimontowie!
mir
Gość
PostWysłany: Wto 22:27, 27 Lis 2007






Dzisiaj wypożyczyłem eksponaty młodzieży z LO w Klimontowie.
Eksponaty mają służyć jako rekwizyty do przedstawienia, promującego ziemię klimontowską na jakimś festiwalu w Kielcach.
Z jakiego powodu nad tym się skupiam? Otóż, nie powinienem wypożyczyć! Dlaczego?
Kiedyś, jakieś 7-10 lat temu, gdy zaczynałem zbieractwo, kupiłem nieświadomie eksponaty zwędzone ze szkolnej gabloty w LO.
Liceum mieściło się jeszcze w "klasztorze", dyrektorem był Cz.F., a gablotą opiekowała się nauczycielka historii M.K.

Co to się działo i co przeżyłem, to tylko jeden Pan Bóg wie. Zrobiono ze mnie złodzieja , pasera - jednym słowem kryminalistę. Dyrektor z nauczycielką nic tylko wydać, kto to zwędził, wymówiłem się brakiem pamięci, że nie wiem.
Milicja, pisała raporty, pobrała odciski - była w żywiole. Odpowiedziałem na atak wezwaniem do prokuratury o zwrot niesłusznie mi zarekwirowanych eksponatów. Eksponaty nie były zewidencjowane, a powinny być, chyba że były przyszykowane do przywłaszczenia przez osoby, które mnie oskarżały - co jest gorszym przestępstwem, niż nieświadome nabycie ich przeze mnie.
W każdym razie doszło do ugody: oddałem eksponaty, a oni wycofali oskarżenie.

Dlatego przez sam fakt potraktowania mnie przez dyrekcję LO jako złodzieja i pasera - nie powinienem wypożyczać. Jednak jestem miękkim facetem, ustawionym pokojowo, przyjaznym i nie chowam urazy.

Ciekaw jestem tylko, czy te eksponaty przeze mnie kupione są jeszcze w LO.
mir
Gość
PostWysłany: Śro 21:35, 28 Lis 2007






Znowu coś poprzestawiałem z tymi postami. Autor był miro, potem gość, potem musiałem zmienić na mir, ponieważ nie chciało mi przesłać postu. Zamiast się wziąć ostro za rozpracowanie tajników Internetu, komputera, to ja pisze jakieś swoje wynurzenia, które im więcej naiwne i durnowate, tym bardziej są czytane.

Mam książki, mam czas, tylko jak na razie nie mam chęci do "rozgryzania", a może się boje, że sam nie dam rady i będę znowu sfrustrowany? A z moim charakterem wrażliwym na wszystkie porażki nie powinienem może stawiać sobie jakichś bardzo ambitnych planów?

Podobno stać człowieka na wiele, może osiągać wielkie i ambitne cele. Może też, jak te cele go przerosną, uciekać w niebyt za pomocą używek. Może nie robić żadnych ruchów i stać się debilem, a w lepszym razie przygłupem. Nie chcąc być gorszym, muszę się wziąć i zaległości nadrobić prawie we wszystkich aspektach życia. To jest wyzwanie!
Gość
PostWysłany: Pią 22:03, 30 Lis 2007






Jestem pod wrażeniem pewnego widoku.
Którejś niedzieli, nie tak dawno, ze dwa tygodnie temu, idąc do 'Izbudy', by ją otworzyć dla znajomych wracających z giełdy z Rzeszowa - zobaczyliśmy widok, który w swej dramaturgii, zgrozie bije wszystko, co kiedykolwiek widziałem w Klimontowie, a żyję nie tak krótko.

Dzień był wietrzny, zimny, pochmurny, mroczny. Choć nie było jeszcze późno, wydawało się, że jest już wieczór. Ulicą z Runku w stronę synagogi sunął kondukt przypominający filmy Hitchcocka lub średniowiecznych pątników, głoszących nadejście końca świata.

Kilkadziesiąt osób, małych, otulonych płaszczami powykręcanymi w esy-floresy, poruszających się w żółwim tempie, dźwigających dwumetrowe krzyże sunęło wydawałoby się ku swojemu przeznaczeniu. Wypisz wymaluj - procesja śmierci.

Staliśmy wszyscy bez słowa wpatrzeni w to niecodzienne zjawisko- urzeczeni tą niecodziennością, wiejącą grozą, jakimiś zaświatami. Dla mnie ten widok był przerażająco piękny.
Jak się później okazało, były to pary małżeńskie obchodzące złote gody.

Maszerowały (złote pary) obdarowane przez księży krzyżami (żeby pamiętały, że już niedługo im do śmierci), obdarowane przez wójta orderami (żeby pamiętały, że zrobiły już swoje ), szły zmęczone, styrane losem- na piechotę - na herbatkę do szkoły podstawowej.
Mirek
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Nie 10:27, 02 Gru 2007


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Piękne, piękne, od samego początku domyślałem się, że to złote pary lub jakiś heppening młodzieży klimontowskiej, aby zrobić zaczyn do jakiejś dyskusji lub małego skandalu, ale Mirku twoj opis namaszczonej imprezy jest po prostu suuuuuuuper.
Szkoda tylko, że jakiejś fotki nie zrobiłeś, mogłoby to być ciekawe zdjęcie.
Pozdrawiam robo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Skórska
SREBRNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Nie 16:14, 02 Gru 2007


Dołączył: 23 Sty 2007

Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Berlin

No właśnie Pan Mirek nieźle zamieszał, wydawało mi się przez chwilę, że to jakiś fragment książki...

gratuluję!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Kultura w Klimontowie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 63, 64, 65  Następny
Strona 19 z 65

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin