SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Izba Pamięci Ziemi Klimontowskiej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 35, 36, 37 ... 63, 64, 65  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Kultura w Klimontowie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tpk6
Administrator
PostWysłany: Pią 15:30, 11 Gru 2009


Dołączył: 12 Gru 2006

Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów/P-ń

Więckowski, Jerzy Władysław: Podobwód Armii Krajowej Klimontów "Czeremcha". (Zarys dziejów). Pod red. nauk. Aliny Fitowej. Kraków: Wydaw. PHU Szostakdruk, Staszowskie Towarzystwo Kulturalne, 2009. ISBN: 978-83-61478-52-2.

Druk książki liczącej 480 stron finansowo wsparli: UG Klimontów, UG Lipnik, UG Bogoria. Nakład 700 egz.

Książkę można nabyć:

P.H.U. SZOSTAKDRUK
Gabriela, Norbert, Kazimierz Szostak
ul. Kościelna 31
28-200 Staszów

e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]
tel. 015/ 864 23 83, fax 015/ 864 70 14
GG: 19676, Skype: szostakdruk

Koszt książki z przesyłką 'za zaliczeniem pocztowym' 40,- zł, realizacja zamówienia (do Poznania) w ciągu 6 dni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tpk6 dnia Pią 19:24, 11 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kozak
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 20:34, 11 Gru 2009


Dołączył: 02 Paź 2007

Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Czytałem publikację pana Jerzego Władysława Więckowskiego bardzo starannie i uważnie, myślałem i miałem nadzieję biorąc do ręki tak obszerne opracowanie, że zastanę w nim ujęty i pokazany całokształt walki mieszkańców naszego mikroregionu z okupantem hitlerowskim i stalinowskim. Niestety po tej lekturze muszę przyznać, że czuję się srodze zawiedziony.
Znalazłem tu jedynie gloryfikację kilku działaczy AK pisaną na podstawie ich opowiadań, listów, przekazów. Dlaczego pominięto tak wielki udział w dziele konspiracji ofiarnych działaczy BCh ich poświęcenia i ofiary. Ba, w rozdziale III.7 całą winą za brak scalenia oddziałów w Obwodzie Sandomierz obarczono działaczy BCh stawiając AK w samych superlatywach.
Czytając tę co prawda opartą na pewnych faktach redakcję ma się nieodparte wrażenie stronniczości autora, dlatego też nie polecam. Sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Sob 11:53, 26 Gru 2009


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Witam Świątecznie i Życzę wszystkiego najlepszego wszystkim forumowiczom, a w szczególności Mirkowi, którego brak na tym forum jest bardzo odczuwalny.
Cóż więcej mogę dodać? Chyba tylko to, że forum umiera (a szkoda, bo był to taki fajny blog klimontowski).
Pozdrawiam. Szczęśliwego i zdrowego Nowego Roku "robo"



Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość
PostWysłany: Sob 19:44, 26 Gru 2009






Także przeczytałem tę książkę i w przeciwieństwie do kozaka, nie jestem zawiedziony. Już sam jej tytuł wskazuje, że opisywany jest podobwód AK “Czeremcha”, więc nieuzasadnione jest rozczarowanie faktem, że w treści mało jest o działaniach BCh.
Napisano książkę o działalności “Jędrusiów” (do kupienia u księdza w Sulisławicach), teraz powstała książka o placówce AK, nic nie stoi na przeszkodzie, by ktoś, może kozak, zebrał w książce dokonania BCh. Albo nawet przedstawił całokształt walki mieszkańców naszego mikroregionu z hitlerowskim okupantem.
Bo nie wiem, kogo kozak ma na myśli pisząc o stalinowskim okupancie. Ja w Klimontowie rosyjską mowę słyszałem tylko na lekcjach tego języka.

Chwała panu Więckowskiemu, człowiekowi spoza Klimontowa, że podjął się i wykonał taką pracę, można powiedzieć w ostatniej chwili, gdyż świadków tamtych wydarzeń jest już niewielu. Gdyby ktoś podjął się napisania książki 30–20 lat temu, miałby więcej materiału i obraz działalności tego ugrupowania byłby pełniejszy. A tak, to autor oparł się na relacjach tych nielicznych jeszcze żyjących, co kozak skomentował jako gloryfikację kilku działaczy AK.

Moja refleksja po lekturze tej książki.
Ci dzisiejsi dziadkowie, a wtedy młodzi lub bardzo młodzi chłopcy, po prostu chcieli zwalczać znienawidzonego wroga i mieli raczej mętne pojęcie o nastawieniu politycznym poszczególnych formacji. Mogli znaleźć się w BCh, AK, AL, “Jędrusiach” czy nie należeć nigdzie. Natomiast w książce pokazany jest tok myślenia wierchuszki AK, nie przyjmującej do wiadomości ustaleń z Teheranu i Jałty i pragnącej przejąć pełnię władzy w wyzwolonym kraju. Oddziały BCh nie chciały się podporządkować, to zostały nazwane komunistami.
Cofała się jedna potęga przed nacierającą drugą potęgą, a tu pięknoduchom zachciało się wyzwalać Sandomierz, nie udało się to może Ostrowiec, a może Kielce. Nie udało się z Kielcami, to pójdziemy na pomoc Warszawie. I tak się miotali. Szkoda, że to wszystko tak przyspieszyło dopiero pod koniec wojny, a przecież okupacja trwała ponad 5 lat i w tym okresie inne formacje mogą poszczycić się znacznie większymi osiągnięciami w walce z okupantem.
No i po latach akowcy dopięli swego. Teraz w mediach o nikim się nie mówi, tylko o AK. Inni nie walczyli, nie ginęli, nie byli katowani, mordowani, wysyłani do obozów zagłady. Cała chwała dla AK.
gierem
Gość
PostWysłany: Sob 20:17, 26 Gru 2009






Czytając ostatni post gościa, który stwierdził, że oprócz AK były inne formacje, które miały więcej dokonań.
Proszę Sz. gościa o konkretne wskazanie istniejącej formacji zbrojnej (pomińmy Jędrusiów), która miała szczególne zasługi w walce z hitlerowcami?
mirko
Gość
PostWysłany: Nie 10:18, 25 Lip 2010






Mam ja dość odpoczynku, a może tu nie chodziło o odpoczynek tylko o urażoną dumę, że to co ja piszę, powinno być wyrocznią i niekrytykowane przez "za przeproszeniem redaktorów postów z Bożej łaski".

Tu znowu odezwą się głosy zaprzeczające mojej wyższości w pisaniu postów.
Ja mimo uszczypliwośći ze strony forowiczów i ich wypowiedzi krytycznych - obiecuję pisać wszystko to, co jest ważne z mojego punktu widzenia. Punty widzenia innych osób interesują mnie w mnieszym stopniu. Tu ktoś może spytać w jakim?
- Ja nie odpowiem w jakim. Dlaczego? - dlatego, że znowu uraziłoby to moich szanownych "krytykaczy". Jest to tylko jeden z powodów, drugi nie mniej ważny wyjawię w późniejszym terminie. Mogę tylko uchylić tajemnicy, że jest on ściśle związany z wyborami samorządowymi. Jeżeli jest ktoś na tyle bystry i skojarzy sobie fakty, pochwali Mirka za rozwagę, roztropność, takt, oraz -co jest być może najważniejsze- za skromność godną wielkiego klimontowianina.

Moi mili, nie bierzcie wszystkiego, co tu piszę dosłownie, może spowodowane jest to wielkimi upałami i długotrwalym przebywaniem na slońcu? A może niedawny mój dwutygodniowy pobyt w Londynie? Przyrzekam nie milczeć tak długo. Brakowało mi Was.
mirko
Gość
PostWysłany: Pon 19:16, 26 Lip 2010






Piszę nie ze swojego komputera, klawiatura coś działa nie tak, mimo wszystko nie zrażam się.
Bruno Jasieński, którego znowu gościliśmy w Klimontowie (pardon- pamięć) nic by nie miał przeciw mojej pisowni. Na pewno nazwałby mnie kolegą od ortografii - dobre i to.

Brunonalia trochę słabsze niż w innych latach, no cóż idą wybory, ludzie znaczący coś w gminie lub chcący coś znaczyć, olewają tę imprezę bojąc się narazić wyborcom. Jest to słuszne i mądre posunięcie, znając nastawienie społeczeństwa klimontowskiego do Brunonaliów, które są kojarzone trochę opacznie.
Zmienia się to wprawdzie, ale powoli i może kiedyś większość zrozumie sens robienia tej imprezy lub podobnych. Nie byłem na wszystkich imprezach związanych z Brunonaliami, nie z powodu jak wyżej opisałem- tylko dlatego, że byłem w Bieszczadach na 'integracji', którą zafundowała gminie Klimontów Unia, a ja jako robiący projekty się załapałem.
W sobotę zaś miałem weselisko. Weseliska nie mogłem opuścić z powodu, że już mi tak dużo wesel nie pozostało, a ja lubię się zabawić, "ponieważ zabawa dobrą jest".

Tak że wyborcom -jakby coś do czego- bardzo się nie naraziłem.
'Integracja' to nic innego niż podpatrywanie, jak inne gminy (w tym przypadku bieszczadzkie) "przyswajają i trawią sobie" unijne pieniądze.
Jest to ze wszech miar pożądany proces - ta 'integracja'.
mirko
Gość
PostWysłany: Czw 20:47, 29 Lip 2010






Miałem kilka pomysłów co do dalszego funkcjonowania "Izbudy". Chodzi mi głównie o przeniesienie jej do synagogi lub do starej mleczarni przy ul. Opatowskiej.

Co do synagogi, to byłem w Warszawie i rozmawiałem z osobami, które zarządzają nią i są właścicielami. Kazali mi przedstawić na piśmie, jak ma wyglądać dzierżawa, co chcę tam robić i itp.
Moja propozycja była taka: dzierżawię za symboliczną złotówkę i tworzę centrum kulturalno-muzealne dwu kultur żydowsko-polskiej. Pieniądze na remont i funkcjonowanie zdobywam:
- od sponsorów, pisząc projekty, w które angażują się Oni,
- prowadzę kawiarenkę i sprzedaż biletów dla zwiedzających,
- wynajmuję sale na wernisaże,
- robię plenery malarskie, rzeźbiarskie (mam w rodzinie profesorka na ASP w Krakowie).

Tak, moja propozycja wyglądała na rzeczową i rozsądną, mimo wszystko nie doczekałem się odpowiedzi od Gminy Żydowskiej. Potraktowano mnie tak, że mam w nosie ich i ich synagogę.
Postaram się konkretną propozycję złożyć naszym włodarzom po wyborach z uwzględnieniem byłej mleczarni.

Jak na razie działam na starych zasadach. Miałem ostatnio gości z Nowego Yorku, pokazałem im moje zbiory, prawnuczce rabina pokazałem, gdzie mieszkał jej dziad. Bardzo kulturalni i sympatyczni ortodoksyjni Żydzi.

Na marginesie, przez okres milczenia i zadumy porę ciekawych eksponatów mi przybyło.

Pozdrawiam Mirek
Gość
PostWysłany: Śro 11:00, 04 Sie 2010






Tak, "Izbudę" trzeba zostawić w spokoju na jakiś czas. Czas dla Izbudy jest nieprzychylny - idą wybory.
Wybory kierują się swoimi prawami, mają swoje pirorytety i swoje wyzwania. Dlatego trzeba sobie pod nosem zanucić piosenkę "Przyjdzie na to czas, ach przyjdzie" i uzbroić się w cierpliwość .

Co do cierpliwości, to zauważyłem, że z biegiem lat mam jej coraz więcej. Sądzę nawet, że gdy kostucha będzie się spóźniała, nie zirytuje mnie to bardzo, nie będę miał do niej żadnych, ale to żadnych pretensji. Jak już pisałem, moje podejście do pewnych sytuacji życiowych, zwłaszcza do przemijania, staje się coraz bardziej podobne do wyznawców religii wschodu.
Czuję nawet, że jakbym należał do jakiejś religii typu Buddyzm, Hinduizm i byłbym mnichem, moja pozycja w klasztorze byłaby bardzo wysoka. Przełożeni nazywaliby mnie z indyjska "olejczas", co po naszemu znaczyłoby, że mam w nosie wszystko to, co przynosi nam upływ czasu i związane z tym sytuacje życiowo-problemowe.

Pozdrawiam Mirek Szeląg
mirko
Gość
PostWysłany: Pią 19:33, 06 Sie 2010






Narobiłem zamieszania rozwieszając ogłoszenie-plakt "Sierpień miesiącem trzeźwości"...
Artykuł jak artykuł, chodzi o to, że go powiesiłem w centralnych punktach przeuroczego miasteczka, jakim jest Klimontów. Wieszam tak co roku, ale teraz większość plakatów jest za szybami, co gwarantuje im, że doczekają września.
Ano wszyscy wiedzą, że klimontowiacy "chleją" od pradziada, ale co innego jak się wie, a co innego jak się czyta to na plakacie. Kłuje to niejednego i uważa się, że godzi to w dobre imię naszej spoleczności. Cieszy mnie tylko fakt, że obeszło się bez większych scysji.

Wieszając koło kościoła na tablicy ogłoszeń, podszedł do mnie były proboszcz ks. Nowak, który jako nieliczny wsparł mnie dobrym słowem. No cóż, takich zacnych ludzi jak on nie sieją.

Plakat 'zblednie' za kilka dni, gdy zobaczy, w jakim stanie uczestnicy Klimontowskiego Jarmarku na św. Jacka wracać będą z imprezy...
Ale ja wiem, oj wiem, że życie będzie się toczyło, jak się toczy; plakat powieszę na drugi rok, tak jak powiesiłem go w tym, i również 'zblaknie' on w przyszłym roku, tak samo jak w tym - nic się nie zmieni, tylko rok.

Pozdrawiam Mirek
Gość
PostWysłany: Nie 20:15, 08 Sie 2010






Tempo mojego pisania jest zróżnicowane, powód jest jeden: albo brak czasu, albo jego nadmiar.
Poziom postów zależy od szarych komórek, jakie uaktywniają się w poszczególnych dniach. Wszystkie te dane przekazuję, żeby było wszystko jasne co do mojego pisania na forum.

Jeszcze jedno, dlaczego piszę?
Otóż oświadczam, że złapałem bakcyla - i kropka.
Miałem to już dawniej, lecz strach, o którym wspominałem (niedouczenie), skutecznie hamował moje zapędy. Nic mądrego w życiu nie zrobiłem, a może by tak napisać coś takiego, co by mi pozwoliło zadziwic świat? Przepraszam za moją pychę - przesadziłem. Może Polskę - też się zagolopowałem. Może Klimontów - chyba też nie.
To, do stu diabłów, czym mam zadziwić?
Tak banalnie mam zejść z tego padolu ziemskiego? Tak po prostu zejść? Brrr...
Pozdrawiam Mirek
mirko
Gość
PostWysłany: Pon 19:09, 09 Sie 2010






Pisać - łatwo powiedzieć, trudno zrealizować.
Może źle to ująłem, powinno brzmieć, że pisać nie jest trudno, lecz napisać coś, co byłoby sensowne i dobre i dało się czytać - to jest sztuka!

Brałem udział w pewnym projekcje poświęconym klimontowskim Żydom - dotyczył wspomnień, nostalgii, przemijania. Bardzo ładnie wyreżyserowane, wszystko to jednak było zapożyczone - nic oryginalnego, nowego.

Miałem swoją wizję przedstawienia tego wszystkiego, lecz w zupełnie innej scenerii i inaczej. Uchylę tu rąbka tajemnicy.
Akcja toczy się przed bramami niebios, przy furcie wyznania mojżeszowego i przy furcie katolickiej. Icek (Żyd) i Wacek (Polak) z powodu dużego naboru do nieba znamienitszych od nich duszyczek czekają na swoją kolej - jest wojna, masa dusz, panuje totalny bałagan, święci mimo dużej pracowitości nie mogą podołać zadaniu.
Icek i Wacek pozostawieni samym sobie, przez dziurę w niebie, oglądają co się dzieje i prowadzą między sobą dialog, który wpisuje się w sytuację, jaka panowała i panuje w Klimontowie (lata 1935-1942). Dialogi oczywiście musiałyby być na najwyższym poziomie naracji - odzwierciedlać życie dwóch społeczności z ich przywarami, przesądami itp., a wszystko to napisane z pewną dozą humoru i z lekkim przymrużeniem oka.

Moja propozycja bardzo się podobała warszawiakom. Nigdy jednak nie skusiłem się nawet spróbować napisać choćby kilku stron. Może nadejdzie taka pora?
Pozdrawiam Mirek
mirko
Gość
PostWysłany: Sob 21:51, 21 Sie 2010






Jarmark na św. Jacka w Klimontowie dobiegł końca. Pogoda nie pozwoliła na występ zespołu IRA, jest to smutna wiadomość dla fanów ich muzyki (rock), nie tak smutna dla budżetu gminy (24 tys. w kieszeni). Zespół odmówił grania w burzę i stąd te zaoszczędzone pieniądze. Bali się chłopcy pioruna - nie byli pewni, jak zareaguje niebo na ich "rocka".

Jarmark można uznać za udany, mimo kapryśnej pogody. Byłem też na koncercie muzyki poważnej w kościele parafialnym. Dużo więcej osób jak w zeszłym roku. Kwartet smyczkowy już drugi rok z rzędu był przyjęty ciepło i zebrał duże brawa. Ma też ciekawą propozycję co do dalszego koncertowania w Klimontowie (nie powiedziano jaką) -myślę, że byłaby to niezłą promocją Klimontowa.

Jeszcze jedno, jutro jest odpust na Rocha w Szewnie i odpust został przeniesiony na niedziele, a czy u nas w Klimontowie nie dałoby się przenieść Jacka na niedzielę i urządzać Jarmark w piątek, sobotę i niedzielę?

Pozdrawiam Mirek
mirko
Gość
PostWysłany: Pon 22:51, 23 Sie 2010






Przenosząc "Jacka" na niedzielę chciałem zwiększyć frekwencję. Gdyby "Jacek" nie był św., to myślę, żeby go można było przenieść na niedzielę, a św. Jacek mógłby obchodzić swoje święto w dzień, w który wypada w danym roku.
Pokręciło mi się z tymi Jackami, ale chyba każdy wie, o co mi chodzi. A chodzi mi jak kto nie załapał, żeby nazwać "Jarmark na św. Jacka" "Jarmarkiem na Jacka" bez św.
Może to i dobry pomysł, tylko boję się, żeby ktoś mocno wierzący, a mało rozgarnięty, nie pomyślał, że chcę zlikwidować świętych, bo byłaby wielka chryja. Jeszcze jakby w to wmieszały się środki przekazu ogłaszając mnie reformatorem jarmarków, festynów, odpustów itp. moje życie monotonne i senne zostałoby zakłócone wywiadami, wykładami, prelekcjami na temat wyższości Jarmarków zwykłych nad Jarmarkami z przydomkiem św.

Bojąc się fermentu mogącego zakłócić moją sielankową egzystencje w Klimontowie - wycofuję się z pomysłu przekształcenia "Jarmarku na św. Jacka" na "Jarmark na Jacka" bez św. Oświadczam zarazem, że jest to moja niewymuszona przez nikogo decyzja.

Pozdrawiam Mirek
Gość
PostWysłany: Pon 23:41, 23 Sie 2010






Lecz się człowieku na nogi, bo na głowę już za późno.
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Kultura w Klimontowie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 35, 36, 37 ... 63, 64, 65  Następny
Strona 36 z 65

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin