SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Izba Pamięci Ziemi Klimontowskiej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 63, 64, 65  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Kultura w Klimontowie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jakub Przybylski
ZNAWCA FORUM
PostWysłany: Pią 7:28, 14 Wrz 2007


Dołączył: 18 Gru 2006

Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

miro napisał:
Zawsze lubiłem pisać, lecz strach przed kompromitacją (robię czasami takie byki, że głowa mała) skutecznie mnie blokował.
Teraz też muszę wgrać program Excel czy jak tam, do zwalczania "byków", lecz nie mogę się doprosić mojego operatora.

Wiem, że najlepszy jest słownik i zasady pisowni. Ja to wszystko wiem, ale wydaje mi się, ba dałbym głowę, że dobrze napisałem, a jest inaczej.

Niech Pan zmieni przeglądarkę na Firefoxa - ma wbudowany słownik i sprawdza błędy.

Do pobrania stąd:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 21:50, 14 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Dzięki za radę, skorzystam - to odnośnie robienia błędów.
Ale doczekaliśmy czasów, jak nie wiem co - zaglądam do Internetu i kłopot z głowy.
Jak by powiększyć głowę i wmontować małego laptopa - straciłby człowiek na urodzie, ale zyskał na rozumie. Może w przyszłości takie kwadratowe czy owalne głowy z zamontowanymi laptopami będą się podobać i kto ma głowę bardziej wykrzywioną będzie mądrzejszy, szanowany, doceniany - będzie miał większe powodzenie.

Czytałem, że w Afryce czyniono już takie próby, a może w Chinach - zniekształcano częśći ciała, tylko nie pamiętam co i z jakim skutkiem i po co, oczywiście bez laptopa.

Co do wypowiedzi p. Ani zgadzam się całkowicie - radny jako osoba publiczna powinien zdawać relacje ze swojej działalności w radzie.
Jest już tyle sposobów komunikowania się, że nie powinno to sprawiać żadnego problemu.

Mam jeszcze jeden pomysł na wybór radnego. Startuje przykładowo na 15 miejsc w radzie 50 chętnych - zorganizować konkurs, który by zakwalifikował 30.
Z tych 30 dopiero wybrać w głosowaniu powszechnym 15. Jeżeli komisja kwalifikacyjna byłaby rzetelna, szanse na dobrą radę byłyby duże.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Sob 21:33, 15 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Dzisiaj robiłem przy "Izbudzie" - nic wielkiego, podbijałem pod dachem panele (przybitka). Kawałki paneli zostały z remontu u lokatora, tak że nic nie kosztowało. Nie dokończyłem, bo brakło paneli - dokończę w poniedziałek.

Takie niby nic, a zmienia wygląd na bardziej elegancki. Było trochę roboty z tymi panelami, ale radocha i satysfakcja olbrzymia. Miał rację Faust, gdy wypowiedział znamienne słowa "trwaj chwilo, jesteś piękna" (nie wiem, czy coś nie przekręciłem).
Bo tak naprawdę praca, która daje zadowolenie -jaka by nie była- jest najlepszą receptą na szczęśliwe życie. Efektami pracy można się cieszyć znacznie dłużej niż innymi uciechami życia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Wto 20:56, 18 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Dostałem zaproszenie na spotkanie Absolwentów klas maturalnych dwóch roczników. Nie podaje dat, bo to mało ważne, a zwłaszcza jeżeli mnie dotyczy.
Data, muszę przyznać, jest odległa tak, że nie nastraja optymistycznie. Nastrajałaby, gdyby zależało mi na spotkaniu z bliskimi, znajomymi, znajdującymi się już na tamtym świecie.
Oczywiście spotkam się z nimi, jak tylko będzie możliwe, ale za jakieś 30 lat, dla nich to jest mgnienie, nie powinni więc mieć żalu.

Nie pójdę nie dlatego, że dostałem późno zaproszenie, ale dlatego, że mam inne zapatrywania na te spotkania. Skoro mamy za cel nie dopuścić do rujnacji naszej dawnej "budy", to dlaczego nie staramy się jak najmocniej podkreślać, zwracać uwagę, że nam zależy na tym, by te stare mury ratować, że są nam bliskie.

Spotkania wszystkich roczników powinny się odbywać w murach "klasztornych". Powinny być skromniejsze w oprawie (nic by nie straciły na atrakcyjnośći), mogłyby tyle samo kosztować (120 zł), a więcej pieniędzy przekazać za udostępnienie pomieszczeń - byłyby to pieniądze na ratowanie, zabezpieczanie przed dewastacją.

Spotkanie nasze ma się odbyć w domu weselnym w Górkach - pełna gala i szpan. Mnie to nie rajcuje, jeszcze jak sobie wyobrażę te piękne kreacje, zmarszczki pięknie przypudrowane, rozmowy o dzieciach, wnukach: jakie piękne, jakie mądre, jakie zaradne, ile jedzą, ile ważą, ile moczu oddają, jaką mają świetlaną przyszłość - to nie idę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Śro 15:56, 19 Wrz 2007


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Pewnikiem mają wolny termin (dom weselny w Górkach) i trza jakoś go zapełnić,a mury klasztorne... to co innego.
Ciekawe czy ostała się tablica z nazwą szkoły, czy ktoś ją zdemontował.

Pozdrawiam "Mirko"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Śro 15:57, 19 Wrz 2007


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Sorki, przekręciłem Mirku twój nick "miro".

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Śro 22:52, 19 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Z tym 'nickiem' to mi się myliło i został "miro" - też ładnie.

Imprezę w murach klasztornych można by świetnie zorganizować. Można by zamiast jakichś występów wokalnych, które mają być w Górkach i na pewno kosztują, za te pieniądze zaprosić na występ teatr Apostolos ( nie wim czy dobrze napisałem) księdza rektora Zasady (podlega Mu klasztor) - tam właśnie w tych murach: może na wirydażu, może na sali gimnastycznej, może na korytarzu.

Chodzi mi o to, żeby coś się tam działo, a pomysł na zagospodrowanie sam się nasunie.
Zaproponowałem, żeby w tych murach było więzienie ( ośrodek resocjalizacyjny). Może to i nie był najlepszy pomysł, ale na bezrybiu i rak rybą.
Wyszło tyle roczników, jak by tak wyznaczyć terminy spotkań (losowo) - rozsyłać zaproszenia z powiadomieniem i prośbą o wsparcie pieniężne ( ile kto może) na ratowanie, zabezpieczenie "naszej szkoły".
Przecież na tych spotkaniach o niczym się nie mówi tylko o tym, jak mi się powodzi, ile mam forsy, jakie stanowiska zajmuję.
I rzeczywiście, niektórym się powodzi, może by nie poskąpili "grosza" na zabezpieczenie, na zrealizowanie jakiegoś pomysłu.

Zabrnąłem z tymi "pomysłami ", pogubiłem się, a jest póżno - idę kimać. Jestem zmęczony, byłem z kuzynem na grzybach w Wiązownicy, znalazłem sporo prawdziwków - wyżerka wspaniała i jeszcze ususzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Czw 21:24, 20 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Już póżno, a mi się nie chce spać i jak tu nie pisać k.... mać. Nicki-wymyki, uniki, pisać i mieć wszystko w d.... k.... mać.
Jednym to nie gra, drugim tamto, a mnie wszystko jedno k.... mać .

Jak by tu na moim miejscu był Bruno, na pewno by tak pisał. Ja nie mogę, jakaś małomiasteczkowość, jakaś siła podtrzymuje moje pisanie na jakiejś łagodnej fali . A tu jak trzeba coś wygarnąć, to by trzeba tak jak wyżej. Dlatego uważam "naszego" Brunona nie za skandalistę, ale człowieka, który nie mogąc łagodną formą pisowni trafić do umysłów i serc - trafiał szokując.

Ktoś tam pisał o tablicy, na której widnieje nasz "ziomek" - jak się ma? Otóż, wisi i się ma dobrze, ale jak długo, to tego nikt nie wie.
Na pewno razi nie jedną osobę, lecz on sobie z tego nic nie robi. Wisi sobie wysoko, z góry spogląda i wszystko ma w d....

Jakimś sposobem mam program, którego nie miałem, a który mam. Jak to się stało? Przegapiłem czy jak? A nie pisałem, że życie mnie rozpieszcza?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 19:15, 21 Wrz 2007


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Wiem "miro", że ta tablica najchętniej by zginęła z tego muru, aby nikt nie pamiętał o LICEUM, ale jak napisałeś...
Otóż, wisi i się ma dobrze, ale jak długo, to tego nikt nie wie.
I dopisałeś, że wszystko ma w d.... (oczywiście Bruno).
Trochę (a dla mnie bardzo) szkoda tego miejsca i tego niepowtarzalnego KLIMATU, zresztą KLimontów, to klimat.
Pozdrawiam Robo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 21:38, 21 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Jak bym tak dłużej się rozpisywał o Brunonie, to na pewno bym się z nim utożsamiał i nie ma cudów, bym sobie nie narobił jeszcze więcej wrogów od niego. Czuję w nim pokrewną duszę i we mnie też tkwiło tyle buntu, tyle przekory, że głowa mała.
Tylko ten mój bunt nijak się ma do buntu Brunona.

Mój polegał na samounicestwianiu się alkoholem - dzięki Bogu organizm i psychika wytrzymały. Dlaczego tak chciałem skończyć - po prostu nie miałem odwagi inaczej.

Tak, Robo ma rację co do klimatu Klimontowa. Dla mnie, gdy wracałem jak syn marnotrawny do Klimontowa - Klimontów był mi wyspą, przystanią w oceanie mych problemów.
A teraz, gdy jest moim ostatnim przystankiem przed wiecznością, nabiera jeszcze bardziej klimatu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Nie 22:52, 23 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Co to mi się wypisuje, to sam nie bardzo wiem. Piszę tak, potem żałuje, że napisałem. Miałem pisać o "Izbudzie", piszę zaś o jakichś swich wynurzeniach, pierdołach, które nieraz kupy się nie trzymają.

Staram się szczerze opisywać wszystko, co akurat mi się na myśl nasuwa. Może właśnie dlatego jest takie to moje pisanie - bez zastanowienia się nad istotą rzeczy - to co myślę, walę na papier.

To samo jest z mową, jak mnie poniesie - to co w myśli to i na języku. Nie jest to dobre, ja to wiem i muszę to zmienić. Bo i tak świata oraz mentalności ludzi nie zmienię, a tylko sprawiam nierzadko przykrość i zamieszanie. Jestem uszczypliwy ponad miarę, to też dobrze wiem.
Lubię się śmiać ze wszystkich i ze wszystkiego, ale też z siebie samego.

Piszę tak, żeby mnie można było zrozumieć i na niektóre rzeczy przymrużyć oko, jak też aby zapewnić sobie alibi. I niech ktoś teraz powie, że nie jestem cwany i kuty na trzy łapy.
Takie moje zachowanie jest nabyte przez lata obracania się w innych kręgach, gdzie wartości i ich hierarchie były zupełnie inne.

To tam nabywało się takie cechy, których się teraz wstydzę, a które samoistnie wyłażą i są mi kulą u nogi. Nie ma się co dziwić, jeżeli przez 30 lat wykształciło się pewne nawyki, które pozwalały mi żyć i całkiem dobrze funkcjonować, które powodowały, że "tam" byłem szanowany i posiadałem "mir" i nagle to, co z takim mozołem udało się doprowadzić do wysokiego poziomu, ma legnąć w gruzach, to "to" się broni i nie chce ustąpić. Wątpię czy tak do końca uda mi się kiedyś tych przywar pozbyć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Wto 22:54, 25 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Sekretarzyk (prawdopodobnie po dr. Zysmanie), który nabyłem nie tak dawno, odczyściłem i zaimpregnowałem drewnochronem. Trochę jeszcze podszpachluję i chyba dam sobie na razie spokój.

W międzyczasie zbieram grzyby, których jest dużo, oczywiście trzeba znać miejsca występowania poszczególnych gatunków. Pieczarki rosną u mnie na polu, maślaki tajemnica, nie w lesie i też niedaleko, kanie i kozaki w tarninach, też nie w lesie, prawdziwki w Wiązownicy. Ususzyłem już trochę i prawie co dzień zajadam.

Jak przystało w rodzinie jednoosobowej wszystkie czynności spadają na mnie. Jeżeli chodzi o grzyby, to bardzo lubię zbierać, obierać, gotować, tzn. wszystko co jest związane z grzybami. Najlepiej mi się zbiera samemu. Lubię jeździć rowerem na grzyby.

Nabyłem ostatnio rower cudo: stary (lata 60.), niemiecka firma, czarna damka, piękna konstrukcja, jestem bardzo zadowolony. Mam rower ( kolarkę) z przerzutkami-bajerami, ale to nie jest to - sprzedam go.

Rowerem jeżdżę do lasu Szymanowskiego, znam go świetnie, mam swoje miejsca na grzyby, jagody, borówki. Pamiętam miejsca sprzed lat, lubię je odwiedzać, snuć refleksje o przemijaniu, o ludziach z którymi tam byłem, a których już nie ma.

Jest jesień, las przybiera piękne barwy, ja sobie leżę na polanie, mam w nosie kleszcze i coś jeszcze. Jest ciepło, w górze gdzieniegdzie lekki obłoczek, nie myślę o niczym, bo i po co. Jest lekko, swojsko, cicho, bo nawet ptactwo poddało się nastrojowi i z wrażenia zamilkło.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Czw 22:14, 27 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Myślałem , że posiadanie "Izbudy " uchroni mnie od nudy, zapewni zainteresowanie i sposób na życie, ale nic z tego, czegoś mi brakuje, tylko nie wiem czego.
Zaczynam się dusić, to może przez tę rentę, nie potrzebuję się specjalnie martwić o byt, o potrzeby materialne i to jest to.
Walka o byt : praca, handel, giełda, akcje, to mnie rajcowało, podniecało, ale to musiałem robić, żeby żyć, żeby mi starczało na alkohol. Teraz to nie muszę i to mnie poraża.
Mógłbym zrzec się renty, ale się boję, że już nie dam rady zarabiać. Muszę się konkretnie dowiedzieć, jak to jest z tą rentą strukturalną - co mi wolno. Siedzę już trzy dni i skrobię ręcznie ten sekretarzyk.

Przypomniała mi się praca w akordzie, pracowałem kilkanaście lat w tym systemie jako człowiek automat. To jest to samo, bezmyślna ogłupiająca praca, ale się zaparłem i lepiej gorzej, ale muszę skończyć.
Powiedzieli mi 1500 zł za odnowienie. nie dam tyle, spróbuję sam. Znowu dzwoniła kuzynka z Nowego Yorku - zapraszała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
robo
AKTYWNY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 19:53, 28 Wrz 2007


Dołączył: 09 Wrz 2007

Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Wiesz miro, dobrze, że sam się wziąłeś za skrobanie sekretarzyka (będziesz znał najsłabsze miejsca tego mebelka), fachman by cię zrobił w tzw. wała i jeszcze wziąłby kasę.
Wiem co mówię, bo sam się w podobną odbudowę zabawiam.

Niestety, trochę się odkryłem, a chciałem być bezimiennym miłośnikiem Klimontowa. Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
miro
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 21:52, 28 Wrz 2007


Dołączył: 28 Maj 2007

Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Przepraszam, ale jak pisałem ostatni post, to byłem lekko rozgoryczony wolnym efektem mojej pracy. Teraz rozumiem dlaczego renowacja jest taka droga - wymaga olbrzymiej cierpliwości, jest pracochłonna, jest też szkodliwa dla zdrowia.
Sekretarzyk jest zarobaczywiony, dzisiaj trułem robaka, a o mały włos sam bym się zatruł. Strzykawką z silną trucizną atakowałem robaka w każdym otworku: po mocnym naciśnięciu igła wyskoczyła, a płyn wystrzelił prosto mi na twarz - dobrze, że nie w oczy.

Jako, że przez większą część mojej pracy zawodowej byłem robotnikiem i pracowałem fizycznie na różnych maszynach, z różnymi substancjami, to nie zachowałem ostrożności, widać, że już zatraciłem instynkt, który potrzebny jest przy niebezpiecznej pracy.

Sam będąc jeszcze młodym robotnikiem (trudno mi już w to uwierzyć), kilka razy uległem wypadkowi (dwa razy złamałem palce), dwa razy mało się nie przejechałem na tamten świat. Raz pracując na tokarce mało mnie nie wkręciła, tylko dzięki przytomności śp. M. J., ale tak jest pisane, mnie nie wkręciło, a on młodszy o rok nie żyje już ze 20 lat.

Drugi raz pracowałem na szlifierce w Czechosłowacji, wyrwało część z uchwytu, rozwaliło kamień szlifierski metrowej średnicy, szafkę metalową zmiażdżyło, a mnie uratował refleks, padłem jak mnie uczono w wojsku (jednak wojsko się przydało) na posadzkę i to mi uratowało życie.

Widziałem dużo wypadków, kilka śmiertelnych, kiedyś za komuny nie nagłaśniano takich rzeczy. Zawód robotnika nie jest wcale taki bezpieczny i wymaga dużej uwagi. Pracując w kopalni przekonałem się też, na ile bezpieczeństwo zależy od współpracowników, od ich solidarności, roztropności, fachowości.
Każdą pracę trzeba wykonywać z "głową".


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Kultura w Klimontowie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 63, 64, 65  Następny
Strona 15 z 65

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin