SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Czarno to widzę
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Społeczny program rozwoju dla Klimontowa i gminy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nostradamus
Gość
PostWysłany: Śro 20:02, 27 Cze 2007






Klimontów umrze "śmiercią naturalną".

Jak na razie jego egzystencja opiera się na obsłudze mieszkańcaców okolicznych wsi. Wyliczmy: gmina, policja, bank, poczta, apteki, szkoły, sklepy. Do kiedy są "klienci" powyższych instytucji, w miasteczku może wegetować życie.

Nie jest jednak tajemnicą, że liczba gospodarstw wiejskich w przyszłości znacznie się zmniejszy (co potwierdzają szacunki UE). Opłacalność rolnictwa - szczególnie niskotowarowego - stale się obniża. Dopłaty unijne do produkcji rolnej mają w określonej perspektywie zostać wstrzymane. Dopóki żyją dziadkowie, młodsze pokolenia korzystają z ich rent, ratując budżety domowe sezonowymi wyjazdami na "saksy".
Niektórzy wyjechali "na parę lat" i na razie deklarują "że kiedyś może tu wrócą". Tylko po co?

Brak "dziedziców" doprowadzi do sukcesywnego upadku coraz większej liczby gospodarstw i przejmowania ich przez rolników "wysokotowarowych". Znacznie zmniejszy się liczba ludności wiejskiej. Zapłacą za to w pierwszej kolejności edukacja (już zaczęła za to płacić) i handel (ten miejscowy zostanie wyparty przez sieci o zasięgu ponadregionalnym).

Instytucje i urzędy będą musiały poważnie ograniczyć, a nawet zakończyć swoją działalność. W Klimontowie zniknie większość miejsc pracy. Za kilkadziesiąt lat miejscowość będzie przypominać znane z "westernów" opuszczone miasteczka na "dzikim zachodzie".

W perspektywie 40 lat światu grozi wielki kryzys energetyczny, związany z wyczerpaniem złóż ropy naftowej (węgiel skończy się za ok. 90 lat). Trzeba będzie szukać innych źródeł energii.
Wyludniony już Klimontów będzie idealnym miejscem na wybudowanie elektrowni wodnej. W miejsce dzisiejszego zalewu powstanie zapora przegradzająca całą dolinę Koprzywianki. Resztki ludności zostaną przesiedlone, a piętrzona woda zatopi ruiny miasteczka...

Jeśli ten "czarny" scenariusz się sprawdzi (co nie jest takie niemożliwe), za 150 lat interesantów w Urzędzie Gminy będą "załatwiać" sumy, a na ławeczkach w rynku senne "pogawędki przy browarku" toczyć będą karpie...
Gość
PostWysłany: Pią 22:25, 29 Cze 2007






Póki co, to może cieszmy się jakoś tym, co jeszcze mamy....
neostradamus
Gość
PostWysłany: Sob 8:05, 30 Cze 2007






Podobno na Titanicu orkiestra grała nawet wtedy, kiedy woda sięgała już do pasa...
Wystraszona
Gość
PostWysłany: Czw 21:19, 05 Lip 2007






Nostradamusie, nie strasz nas takimi mrocznymi scenariuszami, bo odechce się nam w ogóle pracować!
Woda sięga już pasa, ale na nowym kąpielisku, no prawie...
pozdrawiam z przyszłości!
Gość
PostWysłany: Śro 12:56, 25 Lip 2007






Jeden z gości podpisujący się pseudonimem Nostradamus napisał, że Klimontów umrze śmiercią naturalną. Roztoczył przed nami najtragiczniejszy w swej wymowie scenariusz.

Choć ktoś, kto czytał ową wypowiedź może potraktować ją z przymróżeniem oka, to jednak... samo przesłanie nie jest tak do końca pozbawione podstaw i pewnych racji.

Już dziś z dużym niepokojem zaobserwować można tendencję polegającą na tym, że z Klimontowa z różnych powodów, w tym m.in. z powodu dalszej nauki i pracy wyjeżdząją młodzi ludzie. Ci co zdobywają naukę już nie wracają, a ci co wyjechali za chlebem, układają sobie życie rodzinne za granicą z myślą o stałym zamieszkaniu.

Nasze miejscowe społeczeństwo starzeje się. Brak jakichkolwiek perspektyw godnego życia w naszym miasteczku dla młodego pokolenia, brak pracy, a tym samym i awansu społecznego i zawodowego sprawia, że młodzi ludzie uciekają w poczukiwaniu lepszych warunków. Jedni znajdują je w innych, dużych aglomeracjach miejskich, inni za granicą. W miasteczku pozostają ci, którzy albo muszą, albo są już urządzeni życiowo, albo są na tyle mało zaradni, że każdy ich wyjazd związany byłby ze zbyt wielkim ryzykiem.

To bardzo przykre, że najbardziej uzdolniona młodzież, najbardziej zaradna życiowo społeczność opuszcza swoje rodzinne strony i całą swoją energię życiową, swoje wykształcenie i doświadczonie zawodowe odsprzedaje innym, którzy potrafią ją w pełni wykorzystać.

Za kilka lat, przy tak prowadzonej polityce lokalnej, przy absolutnym braku zainteresowania się obecnych włodarzy gminy polityką społeczną i gospodarczą, przy braku jasno określonej wizji rozwoju gminy i jej realizacji miasteczku naszemu grozi staganacja, a w następnej kolejności upadek i stopniowe wyludnienie.

Obraz jaki powstanie, to wyludnione ulice, opuszczone domy, jedna szkoła podstawowa i gimnazjum oraz spadająca liczba placówek usługowych, w tym m.in. sklepów. Największym w gminie pracodawcą będzie Urząd Gminy.

I tak oto, bez w porę podjętych działań mających na celu tworzenie sprzyjających warunków dla młodych ludzi, zachęcających ich do pozostawania w rodzinnej gminie i do układania sobie życia rodzinnego i zawodowego Klimontów stopniowo będzie się wyludniać, a wraz z tym zjawiskiem spadać będzie poziom życia obywateli.

Dziś gmina Klimontów jak sucha ziemia, która potrzebuje deszczu oczekuje na śmiałe mądre decyzje, które kształtować będą lepszą przyszłość. Istnieje konieczność opracowania pewnej wizji rozwoju gminy. Potrzebna jest społeczna dyskusja na temat strategii rozwoju Klimontowa i jego okolic oraz jej opracowanie, dostosowane do aktualnie istniejących warunków społeczno-gospodarczych. Już dziś potrzebny jest plan przestrzennego zagospodarowania gminy uwzględniający w swych założeniach pewne działania, które winny się przekładać na spokojny, przemyślany, długofalowy plan uwzględniający wszelkie uwarunkowania istniejące w gminie.

Równolegle do podjętych działań winna być prowadzona dobrze przemyślana, profesjonalnie robiona promocja gminy, która w swych założeniach winna być znakomitą reklamą tego wszystkiego, co dla potencjalnych inwestorów i turystów ma do zaoferowania gmina.

Czy obecni włodarze gminy są w stanie takie działania realizować? Wątpię. Dotychczasowe doświadczenia i obserwacje wskazują na to, że raczej nie.
Aby ukierunkować w pożądanym kierunku swoje działania potrzebni są ludzie znający dany problem, ludzie wykształceni, doświadczeni, wiedzący na czym polega skuteczna, dobrze przygotowana promocja, co to jest PR, jak przygotować dobre materiały i jakie atuty gminy w pierwszej kolejności promować.

Tego zadania nie da się realizować poprzez zniechęcanie mądrych ludzi do siebie, poprzez otaczanie się ludźmi niekompetentymi, nie mającymi własnego zdania, ludźmi patrzącymi na gminę poprzez własny partykularyzm, ludźmi dla których najważniejszym celem jest dbanie oto, aby nikt nie był w stanie zagrozić ich pozycji, ich niezrealizowanym jeszcze ambicjom.

W pierwszej kolejności z tego niebezpiecznego letargu powinna obudzić się władza. Po jej przebudzeniu powinno nastąpić bardzo skuteczne otrzeźwienie, zastanowienie się i działanie, które pociągnie za sobą do aktywnego działania zniechęcone, żyjące w apatii, bez wiary w lepszą przyszłość społeczeństwo. A więc Klimontowie obudź się.

Bez obudzenia i otrząśnięcia się przepowiednia Nostradamusa może spełnić się i to o wiele szybciej niż dziś przypuszczamy. PC
Neostradamus
Gość
PostWysłany: Śro 17:55, 25 Lip 2007






Obawiam się, że tutaj władze gminy nic nie poradzą.
Znaleźliśmy się po prostu w złym miejscu, w niewłaściwym czasie historii.
Bo co to jest "strategia" czy ogólniej "strategia rozwoju"?
Jest to plan podjęcia konkretnych posunięć, zmierzających do osiągnięcia określonego celu.
Jakiego celu? Takiego, w którym mieszkańcy będą mieli stabilne, możliwie dobre warunki życia, a gmina dochody, pozwalające na utrzymanie i ulepszanie istniejącej infrastruktury. Tylko, że my nie mamy nawet perspektywy zobaczenia takiego celu na horyzoncie...

Na co więc postawić, aby utrzymać się tymczasowo na powierzchni?:

Rolnictwo - raczej ślepy zaułek.
W przyszłości będzie to kura znosząca złote jajka z racji produkcji biopaliw, ale wydaje mi się, że na razie (i przez następne 40 lat - do wyczerpania ropy) "lobby" naftowe skutecznie zablokuje przestawianie się gospodarki i motoryzacji na paliwo z oleju słonecznikowego i spirytusu z ziemniaków, co mogłoby uratować drobne polskie gospodarstwa. Do "złotej ery" doczekają nieliczni rolnicy (może nawet nie Polacy, tylko dysponujący kapitałem na wykup ziemi farmerzy z Niemiec i Holandii). Efektem ubocznym tego procesu będzie upadek Klimontowa.

Turystyka - nie mamy morza i gór, które wabią dużą liczbę turystów przez cały rok. Daleko nam do wielkich ośrodków miejskich, których mieszkańcy chcieliby masowo "pooddychać" świeżym powietrzem. Z (agro)turystyki utrzymają się więc tylko nieliczni.

Przemysł
- ten nie istnieje. Klimontów leży daleko od ośrodków przemysłowych, nie ma infrastruktury, tradycji, surowców i taniej siły roboczej. Wszelka produkcja będzie tutaj nieopłacalna. Możemy być tylko "sypialnią" pracowników dla zakładów z regionu.

Usługi - dla mieszkańców wsi? Rolnicy zamiast "paliwa rolniczego" powinni raczej dostawać z Unii darmowe wino "Arizona", żeby "restrukturyzacja" zachodziła "szybciej i bezboleśniej".

Technika i tzw. "Wysokie technologie" - "Dolina krzemowa" w Klimontowie w zasadzie już jest, jeśli wziąć pod uwagę liczne dzikie wyrobiska piasku.

Szkolnictwo - zaniknie wraz z załamaniem się liczby ludności.

Co nam pozostaje
?
Już ktoś powiedział: nie szamotać się bezcelowo, nie "promować"- bo nie ma czego, tylko chyba cieszyć się tymi radościami, jakie nam jeszcze pozostały.
eva
UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Śro 18:34, 25 Lip 2007


Dołączył: 18 Lip 2007

Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Człowieku, gdyby tak było, to świat już dawno przestałby istnieć.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kl
Gość
PostWysłany: Śro 19:28, 25 Lip 2007






Słusznie, to ciekawa wizja, ale zdecydowanie pesymistyczna i jako taka "nieprzydatna".

Klimontowowi potrzebna jest tymczasem porywająca i inspirująca wizja optymistyczna. I takiej należy poszukiwać, tj. opracować ją.

Problem w tym, że ci, którzy powinni zadanie to wykonać nie rokują, by w ogóle byli w stanie to zrobić, są po prostu niekompetentni.
Ale czy to jest dla nas niespodzianką?

Co zatem zrobić? Wzmóc poszukiwania...
Klim
Neostradamus
Gość
PostWysłany: Czw 19:59, 26 Lip 2007






W przypadku Klimontowa nieważne, czy władze będą niekompetentne, czy kompetentne. Czarnego scenariusza odwrócić się raczej nie da.
Identyczny proces "ucieczki" miał miejsce w tak bogatych krajach Unii jak m.in. Niemcy i Francja. Kraje te pomimo wpompowania dużych pieniędzy w obszary wiejskie, nie znalazły sposobu na powstrzymanie exodusu ludności. Oto dwa fragmenty polskich opracowań z 2001 roku:

1) Jerzy BAŃSKI Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Im. Stanisława Leszczyckiego Polska Akademia Nauk
"POLSKIE ROLNICTWO NA TLE ROLNICTWA UNII EUROPEJSKIEJ – OCENA DYSTANSU":
"...Odpływ młodych ludzi, w tym przede wszystkim kobiet spowodował rozchwianie struktury demograficznej.
Jak podają J. Okuniewski i M. Kłodziński (2000) w peryferyjnie położonych obszarach Szkocji, Walii, Francji, Niemiec wiele wsi zagrożonych było wyludnieniem. Słabła przy tym infrastruktura społeczno-ekonomiczna. Nie dziwi zatem fakt kierowania znacznych funduszy strukturalnych właśnie na obszary peryferyjne, w celu ich aktywizacji gospodarczej."

2) Fundacja na Rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa "GOSPODARSTWA ROLNE W UNII EUROPEJSKIJ. KOSZTY I KORZYŚCI":
"...W niektórych regionach wystąpiło zjawisko wyludniania (Francja, Portugalia, Szkocja) – pozostali tylko ludzie starsi, zamykano szkoły, likwidowano połączenia kolejowe i autobusowe, co tylko pogłębiało problemy pogorszenia warunków życia dla pozostałych tam mieszkańców."

Jeśli zatem bogatym nie udało się zatrzymać wyludnienia, to czy możemy się łudzić, że nam się powiedzie? Można tworzyć piękne projekty, które na wietrze historii rozwieją się jak "domki z kart".

W przypadku Polski zjawisko wyludnienia przybierze prawdopodobnie rozmiary "hekatomby", zważywszy na ilość ludności mieszkającej na wsi. Jeśli porówna się średnią powierzchnię gospodarstwa we Francji (38 ha), Niemczech (30 ha), czy Wlk. Brytanii (70 ha) z powierzchnią gospodarstwa w naszej gminie (3 ha z hakiem), to możemy sobie wyobrazić, jakie szanse konkurencji mają nasi rolnicy na otwartym rynku unijnym. Nie trzeba dużych obliczeń, żeby stwierdzić, że statystycznie na każde 10 rodzin rolniczych - 9 jest (za przeproszeniem) do "odstrzału".
Ten proces już się zaczął.

Ośrodek Informacji ONZ w Warszawie (to ci od zrzucania worków z mąką dla głodujących narodów Afryki) w swoim "Raporcie o rozwoju społecznym Polska 2000" podaje że:
"...Do 2030 r. liczba ludności wiejskiej obniży się o 8%, a jej udział w zaludnieniu kraju spadnie o 2 punkty procentowe.
Jednakże najnowsza prognoza przewiduje w ciągu najbliższego ćwierćwiecza dramatyczne zmiany składu gospodarstw domowych na wsi: gwałtowny wzrost gospodarstw jednoosobowych i radykalne skurczenie się (popularnych obecnie) gospodarstw liczących co najmniej 5 osób."

Tutaj nawet geniusz nie pomoże...
eva
UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Czw 21:50, 26 Lip 2007


Dołączył: 18 Lip 2007

Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Liczba ludności w krajch wyżej rozwiniętych w ogóle spada, nie dotyczy to tylko wsi. Polska nie jest tutaj jakimś ewenementem.
Dzieje się tak z wielu przyczyn, ale chyba główną jest konsumpcyjne podejście do życia, pogoń za dobrami, gromadzeniem kapitału, wygodnictwo, w ślad za tym wolne związki, moda na tzw. bycie singlem itp.
Jeżeli chodzi o samą wieś, to Polska wcale nie musi i raczej nie będzie powielać modelu wsi niemieckiej czy też francuskiej. Mamy inne warunki (mniejsze gospodarstwa, tradycja, model rodziny) i jesteśmy mądrzejsi o ich doświadczenia.

Znacznie bliżej nam do Austrii, również kulturowo. A w Austrii są gospodarstwa już bardziej obszarowo zbliżone do naszych, wcale nierzadko 5-11 hektarowe i wsie nie są wyludnione. Obserwuje się znacznie większą dywersyfikację niż w innych krajach- ludzie oprócz rolnictwa zarabiają na usługach, agroturystyce, małych winiarniach, sklepikach, knajpkach.
Zastosowano tam system zachęt do pozostania na wsi, zwłaszcza tam, gdzie teren do uprawy ziemi szczególnie trudny, np. w górach.

U nas jest podobnie (tzw. dopłaty ONW), tylko póki co dopłaty jeszcze niższe, ale można korzystać z finansowania w ramach funduszy strukturalnych. Niektórzy co bardziej operatywni robią to z ogromnym powodzeniem, i bardzo dobrze - po to są te środki. A kto się "gapi", ten nie korzysta i narzeka.

Oczywiście struktura gospodarstw musi się zmienić, temu mają z jednej strony służyć renty strukturalne - żeby zachęcić do przekazywania czy też sprzedaży ziemi, ale już tylko na powiększenie gospodarstw.
Z drugiej strony taką zachętą są fundusze dla ludzi zaczynających prowadzenie gospodarstw, tzw. młody rolnik.

Są też dość duże pieniądze jako wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw i na drobną przedsiębiorczość na obszarze wiejskim. To fundusze dla tych, którzy odchodzą od rolnictwa albo dla innych mieszkańców wsi z rolnictwem nie związanych.

Na pewno nie są to "łatwe" pieniądze, ale można z nich skorzystać i trzeba. To jest szansa dla polskiej wsi. Trzeba tę szansę mądrze wykorzystać. Dzisiejsza wieś to już nie ciemnogród. Ludzie umieją korzystać z dostępnych możliwości rozwoju, finansowania, robią to coraz częściej i chętniej. Trzeba im tylko umożliwić dostęp do informacji i rzetelnie informować, a jeżeli potrzebują pomocy - pomóc w sięganiu po te pieniądze, które umożliwią im rozwój tu na wsi. Temu w większości gmin służą jako pierwszy kontakt Gminne Centra Informacji, tzw. GCI.

U nas też kiedyś takie było, ale chyba niestety zostało zlikwidowane.
Takie apokaliptyczne wizje, jakie snuje na Forum Nostradamus z pewnością nie zachęcą nikogo do działania, mogą co najwyżej spowodować zniechęcenie i popadanie w czarnowidztwo. KLimontów nie jest jedyną gminą w takiej sytuacji.

Mamy wiele atutów, chociażby położenie, krajobraz, zalew, lasy. Wszyscy i tak tu nie zostaną. Młodzi ludzie zawsze stąd wyjeżdżali, ale przecież nie wszyscy! Taka jest kolej rzeczy.
Niektórzy wrócą, większość pewnie znajdzie sobie nowe miejsce w życiu.

Zachęcam do pozytywnego myślenia, ono działa konstruktywnie, uskrzydla.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Neostradamus
Gość
PostWysłany: Pią 8:02, 27 Lip 2007






Czas propagandy "przedakcesyjnej" już się skończył i teraz możemy rozmawiać poważnie.
Podawanie Austrii jako przykładu byłoby dobre - ale dla gminy Zakopane.
Gdybyśmy mieli tak jak Austria Alpy i miliony narciarzy w zimie, a w lecie miliony turystów wędrujących po górskich szlakach, to gospodarstwa byłyby nam zupełnie niepotrzebne. Już wspomniałem wcześniej, że mamy słabe walory turystyczne.
W takiej Holandii gospodarstwa też mają średnio tylko 17 hektarów - tyle że w większości "pod szkłem".

Gdzieś wyczytałem, że w Polsce rolnicy nie chcą wyzbywać się ziemi i traktują dopłaty unijne jako "renty", które pozwalają na przeżycie (słynna miłość chłopa do ziemi). Obiektywnie patrząc nie jest to postępowanie zbyt perspektywiczne.

Program "młody rolnik" staje się w tym wypadku dostarczycielem "mięsa armatniego" dla selekcji, która i tak nastąpi, ponieważ nie ma szans na powiększanie gospodarstw (i zwiększanie rentowności).
Być może program ten ma po prostu powstrzymać młodych Polaków przed pędem na Zachód. Przynajmniej przy okazji zarobią firmy handlujące maszynami rolniczymi, i banki, które zlicytują gospodarstwa za niespłacone kredyty.
Gość
PostWysłany: Pią 10:11, 27 Lip 2007






Nostradamus, skąd u Ciebie tyle pesemizmu? Jesteś wyjątkowym fatalisą. Czytając Twoje posty zastanawiam się czy Ty jako aktywny, mam nadzieję, człowiek i do tego wykształcony masz jakiś cel w życiu do zrealizowania. Widząc świat w tak czarnych barwach człowiekowi nie pozostaje nic innego, jak tylko położyć się w trumnie i pogrzebać żywcem.

Widać, że wzbogaciłeś swoją wiedzę o kilka naukowych opracowań i analiz, które jednak nie odzwierciedlają w pełni naszej rzeczywistości. Przykład Austrii wbrew pozorom może być dla Polski przykładem jak zahamować exodus ludności wiejskiej do miast i uczynić środowisko wiejskie atrakcyjnym miejscem do życia i działalności gospodarczej, która może i przynosi ekonomicznie opłacalne dochody.

Wbrew temu, co napisałeś nasz kraj tak pod względem walorów turystycznych, jak i krajobrazowych wcale nie jest mniej atrakcyjny od krajów alpejskich, powiem więcej - bardziej atrakcyjny. Poza górami mamy morze, mamy jeziora i lasy, a nade wszysko bardzo czyste środowisko naturalne.

Jedynym naszym problemem jest stojąca na nieodpowiednim poziomie infrastruktura, w tym przede wszystkim drogowa i turystyczna. Ale nasz kraj i pod tym względem bardzo szybko się zmienia.

Dziś kraj nasz zaliczany jest do państw o najszybciej rozwijającej się infrastrukturze turystycznej i liczbie turystów odwiedzających nasz kraj. Tak więc wszystko co dobre, to dopiero przed nami.
I w tym kontekście należy rozważać naszą przyszłość.

Dziś Polska, to prawdziwy 'tygrys' Europy, o jednym z najwyższych wskaźników wzrostu gospodarczego. To kraj o bardzo wykształconym i pracowitym społeczeństwie, to kraj ludzi przedsiębiorczych, potrafiącym wykorzystywać efektywnie dotacje unijne.

Tylko ślepy nie potrafi dziś dostrzec, jak bardzo w ostatnich paru latach na plus zmienił się nasz kraj. Tak więc, więcej optymizmu i wiary w lepszą przyszłość.

Co do rolnictwa.
Ostatnio rozmawiałem z dziennikarzem największej niemieckiej rozgłośni radiowej Deutsche Welle, który wraz z całą rodziną przebywał na wypoczynku w naszym kraju, w pięknym pałacu Popielów w Kurozwękach.
Powiedział mi, że przed polskim rolnictwem są wielkie perpektywy. Taką żywność jaką Polska eksportuje, nie posiada żaden inny kraj. Jest ona smaczna, pachnąca i nade wszystko zdrowa.
Problem tkwi w czym innym: w odpowiedniej promocji i rozbudowie własnej sieci sklepów z polską żywnością. I tak na przykład w Bonn w żadnym z miejscowych sklepów nie kupi się polskiej żywności.

Podobnie sprawa wygląda z polskimi owocami i warzywami oraz ich przetworami. Są one smacze, poszukiwane i doceniane. Jest jeden problem, ich dostępność dla normalnego klienta jest nadal wysoce niewystarczająca.

Przed polskim rolnictwem stoją wielkie perspektywy. Jest ono bardzo konkurencyjne i będzie jeszcze bardziej. A zmiany strukturalne na naszej wsi muszą zachodzić i zachodzą. Truizmem byłoby twierdzić, że wieś nasza utrzymywać się będzie wyłącznie z pracy na roli. Stąd coraz bardziej rozwijają się alternatywne źródła dochodu, jak na przykład agroturystyka, która już dziś dla wielu polskich rodzin rolniczych staje się głównym źródłem dochodu.
Powstają usługi i małe przetwórnie owoców i warzyw. Tylko patrzeć jak przy głównych drogach, tych wojewódzkich, powstawać będą małe restauracje z paroma pokojami, które na stół serwować będą często zapomniane już wspaniałe dania tradycyjnej kuchni polskiej, smaczne wypieki i przetwory owocowe oraz marynaty.

I w tym kontekście upatruję wspaniałą przyszłość dla Klimontowa i jego wiosek.

Serdecznie pozdrawiam AB
Gość
PostWysłany: Pią 10:32, 27 Lip 2007






'Nostradamus' wybacz, może i masz wiele racji, ale to jest toksyczne i zniechęcające!
Klimontów potrzebuje wizjonerstwa optymistycznego i konstruktywnego.
Daj promyk nadziei, bardzo prosimy.
Go
eva
UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 13:19, 27 Lip 2007


Dołączył: 18 Lip 2007

Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Cytat:
"Neostradamus"]"Czas propagandy "przedakcesyjnej" już się skończył i teraz możemy rozmawiać poważnie.
Podawanie Austrii jako przykładu byłoby dobre - ale dla gminy Zakopane.

Neostradamusie, wyluzuj (przepraszam, jeżeli zabrzmialo to kolokwialnie).

W Austrii są także tereny podobne do naszych, nie tylko Alpy, np. Dolna Austria i tam także z powodzeniem przyjmuje się turystów w gospodarstwach. Chodzi o to, żeby znaleźć odpowiedni zespół bodźców, które ich przyciągną- a nie o narty w Alpach. Trzeba pomyśleć o innych odmiennych atrakcjach. Ludzie lubią nowości. Na narty niech jeżdżą w Alpy albo lepiej w Tatry.

Holandia to nie tylko szklarnie, ale także mleczarstwo, może nawet bardziej niż kwiaciarstwo i szklarnie.

W ogóle wydaje mi się z Twoich wypowiedzi , że jesteś malkontentem i wszędzie szukasz "dziury w calym". Tacy, zawsze przegrywają (czego Ci nie życzę). Może za bardzo opierasz się na tym, co czytasz, a za mało na życiowych doświadczeniach.
Porozmawiaj z ludźmi, którzy korzystają z prawdziwych funduszy unijnych, a nie tylko z dopłat. Zobacz, co oni za te pieniądze robią, a to dopiero początek. Rolnicy są na pewno grupą zawodową, która na akcesji z Unią skorzystała i będzie korzystała, ale pod warunkiem aktywnego udzialu.
Poza programami typowo dla rolnictwa są jeszcze inne - dla środowiska wiejskiego, bo wieś to nie tylko rolnicy i tak naprawdę u nas rolników nie jest tak dużo, jak to wykazują statystyki. Niektórzy są z konieczności rolnikami (tzw. ukryte bezrobocie). Próbujemy nadrobić co najmniej 50- letnie zaleglości, więc to normalne, że nie wszystko udaje się od razu.

Mamy naprawdę teraz jako spoleczeństwo ogromne możliwości, ale najpierw trzeba zmienić sposób myślenia, zmienić postawy - nie oczekiwać, ąle samemu wziąć sprawy w swoje ręce. Zamiast siedzieć w domu i narzekać albo oglądać telewizję może poszukać ludzi, którzy też chcieliby coś zmienić, a nie wiedzą jak. Zorganizować taką grupę, zaprosić na spotkanie wójta, stowarzyszenia np. TPK, Straż Pożarną, KGW i rzeczowo porozmawiać o problemach. Pewnie będą jakieś wnioski, próby rozwiązywania tych problemów. Wtedy trzeba zaprosić tematycznych specjalistów i z nimi spróbować te problemy rozwiązać w jakiejś perspektywie czasowej.
Są już takie próby aktywizacji, na razie nieśmiale np. Ks. Kanonik ostatnio oglosil taki "konkurs" pomyslów na zagospodarowanie bydynku klasztoru.

Piszę tak nie dlatego, że jestem zwolenniczką Unii. I tak nie mamy wpływu na to, czy jesteśmy w Unii, czy z niej wystąpimy (co raczej nie jest możliwe). Skoro już jesteśmy jej czlonkami, to korzystajmy z tego, co można wziąć. A kto nie jest tym zainteresowany - niech stoi z boku i nie narzeka, bo nie ma racji.
Zawsze są co najmniej dwa wyjścia, więcej optymizmu!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Neostradamus
Gość
PostWysłany: Pią 14:59, 27 Lip 2007






Dolna Austria to przedmieścia Wiednia. Wystarczy tylko postawić tunele foliowe i szklarnie i cały rok uprawiać warzywa dla mieszczuchów. W ten sposób można przeżyć nawet z 1 hektara. Rynek zbytu "wchłonie" wszystko po bardzo korzystnych cenach, bez pośredników, magazynów, kosztownego transportu, przetwórstwa.

Tak samo jest w Polsce. Wystarczy wyjrzeć przez okno zbliżając się do dużego miasta.
Dolna Austria jest też miejscem weekendowego odpoczynku wiedeńczyków od wielkomiejskiego zgiełku. Na 1.5 mln "niedzielnych turystów" można chyba zrobić łatwy biznes.

A teraz wyjedźmy za rogatki Klimontowa. Co tutaj mamy? Wiedeń?, Warszawę?, nie - szczere pole.
Apeluję: pora zdjąć różowe okulary!

Skutki podejścia "liberalnego" i wzywania do aktywności widać dzisiaj na trenach byłych PGR-ów, czy pod wiejskim sklepikiem, gdzie "młodzi rolnicy" piją tanie "jabole". Najpierw daliśmy "wędki zamiast ryby" i wyrzuciliśmy za burtę naszych rodaków, a za chwilę nas wyrzucą.

Na koniec: ucieczka przed walką na argumenty i atakowanie adwersarza, że jest taki czy inny, nie zaprowadzi nas bynajmniej do konstruktywnych wniosków.
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Społeczny program rozwoju dla Klimontowa i gminy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin