SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Izba Pamięci Ziemi Klimontowskiej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 58, 59, 60 ... 63, 64, 65  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Kultura w Klimontowie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Nie 20:14, 24 Mar 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Piszę o odwoływaniu mnie z funkcji. Ale tak prawdę powiedziawszy, to tak zaangażowanego w "życie" Klimontowa, w życie gminy nie znajdzie się wielu, którzy mogliby ze mną konkurować. Co prawda nie dostaje żadnych dyplomów, żadnych odznak "przodownika", żadnych nawet pochlebnych wstawek na uroczystych akademiach ludzi roku czy przy innych akcjach - ale ja wiem swoje.

Ale czy jak ja wiem, to czy "oni" muszą wiedzieć? No, nie muszą wiedzieć, i dlatego wszystko jest o key i ja nie mam do nikogo pretensji, że nie wiedzą, a ja wiem! Bo tak mi się marzy napis-epitafium: "Tu leży radny dwu- (może trzech?) kadencji, zasłużony w zaangażowaniu w: i tu wymienione zostają odznaczenia, dyplomy, nawet słowa wypowiedziane pod moim adresem, np. niepijący, ujmujący na swój sposób, wartościowo- czarujący i jeszcze wiele innych miłych dla "podniebienia" pochwał - tylko miłe.

Dlaczego o tym piszę? Dlaczego na tym mi tak zależy? Otóż, gdy nikt nad moją mogiłą nie przystanie, nikt się nie użali (brak rodziny z powodu bezpotomnego wymarcia), niech epitafium spowoduje, że jakiś obywatel (albo przyjazny) zobaczywszy tak wiele pochlebnych wzmianek na temat nieboszczyka przystanie i zmówi "coś" za jego zbawienie. Co prawda można byłoby bez dowodów wyryć to samo, ale trochę nie przystoi radnemu kłamać albo czarować - mało za życia...

Ja tu o mogile, o śmierci zamiast o Wielkanocy, ale podobno gdy się mówi i nie boi, to tak szybka nie przyjdzie. Może jednak w pewnym sensie to, co piszę jest na czasie, przecież śmierć, zmartwychwstanie, pamięć o przemijaniu, a może o nieprzemijaniu jest i towarzyszy nam przez całe życie nie tylko z okazji Wielkanocy.

PS. Smacznego jajka. Nieśnieżnego lecz wodnego dyngusa. Zdrowych, Szczęśliwych Świąt Wielkanocnych życzy wszystkim wasz, nie-wasz radny Mirek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Pon 20:12, 01 Kwi 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Poprzedni post miał być o Wielkim Piątku, miałem pewne przeżycie w ten tak wielki dzień dla chrześcijan i miałem go opisać, co takiego się stało, że tak dokładnie ten dzień pamiętam? Też może i dzisiejszy termin nie jest akuratny do opisu, ale mi się zapomni i czytelnicy nie będą wiedzieć, co to takiego się Mirkowi przytrafiło, w ten tak ważny dla katolików dzień.

Jak pisałem, miałem w życiu słabostki i słabości. Jedną ze słabości była słabość do trunków. Słabość ta była wielka, była szczera, była "wierna" przez długie lata. Otóż pierwszą wpadkę zaliczyłem, gdy wychodząc z Klimontowianki (knajpa na ul. Strażackiej), potknąłem się i wpadłem na kilka starszych kobiet, w tym moją ciotkę wracających od adoracji grobu pańskiego. Przeprosiłem oczywiście, że wtoczyłem się w ich orszak, ale zauważyłem w oczach większości kobiet, we wzroku, siebie jako kandydata do ukrzyżowania. Nie tracąc jednak wiary i animuszu powędrowałem sam oddać hołd przy grobie.
I tu nastąpiło to, co nigdy nie powinno nastąpić. Była już godzina wieczorna, ale mimo wszystko ludzi w kościele było sporo. Czułem, że ludzie się gapią więcej na mnie niż na grób, dlatego postanowiłem krócej się modlić, a szybko ucałować Chrystusa leżącego na posadzce, wrzucić do skarbonki ofiarę (małą z powodów oszczędnościowych, na...) i tyle.

Niby to nic wielkiego, niby to nic trudnego, ale czy to z przejęcia, czy to z "osłabienia" przy klękaniu runąłem głową z wielka siłą na kolana Chrystusa leżącego. Gruchnęło, odbiło się po kościele echem, ale przytomności nie straciłem (chodzi mi tu o przytomność fizyczną i umysłową), tylko mimo wielkiego bólu wyrzekłem: "To ja Mirek grzesznik, wybacz Chryste grzesznikowi". Tymi słowami jakoś udało mi się załagodzić, zakamuflować moją wpadkę przy grobie. Nawet słyszałem później pochlebne komentarze, że runął do nóg, żeby przeprosić za grzech "słabości".

Jeżeli ktoś by myślał, że to jest koniec moich przygód w Wielki Piątek to się myli! Z guzem na czole jak śliwka zachodzę do domu, a tam w korytarzu walizka i spory tobołek, więc pytam głośno: "Mama goście przyjechali?", matka - nie goście synu tylko ciebie spakowałam, ty marnotrawny, ty rozpustny, ty bezbożna kanalio! A ja sami widzicie, z Bogiem i ze skruchą.

Dlatego ująłem się honorem za takie pomówienia przedświąteczne i udałem się z powrotem tam, gdzie cała przygoda się zaczęła - do Klimontowianki. Potem mamie przeszło i żeby pokazać, kto rządzi, przyprowadziła mnie stamtąd z wielkim krzykiem do domu. Koniec!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Śro 20:05, 03 Kwi 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

W poprzednim poście opisałem mój jeden dzień, może nie tak niezwykły, żeby można mu poświęcić opis, ale jest to dzień taki, który przez swoją nietypowość był "godny" zapamiętania -ale czy opisywania?
Bo tak prawdę powiedziawszy, kogo interesuje opis dnia człowieka zwykłego, przeciętnego, szarego jak szara nasza polska rzeczywistość? Co innego, gdy byłby to dzień celebryty- celebrytki, znanego polityka, sportowca, mordercy czy innego medialnie znanego osobnika. A tak, kogo może rajcować, fascynować jeden dzień z życia człowieka przeciętnego?

Moja A. zafascynowana Pudelkiem (portal internetowy), opis majtek , które miała Doda na sobie w środę, komentowała jeszcze w sobotę następnego tygodnia. I co tu dużo było komentować: majtki sama gumka - nawet nie w kropeczki, grunt że przykrywały kropę, a jak przykrywały, to już inna sprawa.
Opis ten daje nam przykład fascynacji osobników przeciętnych osobnikami nieprzeciętnymi. Choć nieprzeciętność tych drugich jest czasem postrzegana - tak do końca nie wiadomo za co, dla czego, po co?

Zastanawiałem się, czy napisać swoja biografię - przecież całe prawie moje życie upływało mi na dniach niebanalnych, nietuzinkowych, a nawet jak takie były, potrafiłem nadać im charakter i koloryt, żeby takimi nie były. Żeby dzień był dniem smutnym, mdłym jak flaki z olejem, nieciągnącym się jak makaron, w tym była moja głowa, by takim nie był. I to cały ja!

Całe dekady schodziły mi na naprawianiu dni "smutasów", na dni przyjemne w odbiorze, przeżywaniu. Czy to mi się udawało? Jeszcze po 30 latach po wojsku spotkany w Ostrowcu kumpel z wojska wspominał, że dzięki mnie wojsko kojarzy mu się całkiem nieźle, a to dzięki mojemu "szwejkoskiemu" podejściu do służby 'ku chwale ojczyzny'.
Z biografią to trochę przesadziłem, ale kilka dni z "woja", to by warto było przypomnieć sobie i innym. Nie dlatego, żeby pochwalić się moim podejściem do chamstwa, kretyństwa, zidiocenia w wojsku, ale pokazania, że odpowiednie odbieranie, reagowanie może nam pomóc przetrwać najgorsze momenty w życiu. Może nawet to podejście do trudów życia pozwoliło mi z zakrętu życia, z bezdroża, przepaści wyjść na prostą.

Wyszedłem i to bez większych psychicznych czy fizycznych przypadłości. Chciałbym napisać: "ku pokrzepieniu serc". To byłoby moje credo, moja wskazówka, że życia się nie przegrywa, nie oddaje się walkowerem, można długotrwałą porażkę zamienić na długotrwałe szczęście, łzy na uśmiech, tylko trzeba wierzyć, że to nastąpi, nawet jak to trwa zbyt długo. A jak nie nastąpi to trudno, nie przeklinam spróbuję po śmierci, a jak nie po śmierci, to... (przeklinam), to rzeczywiście to wszystko jest... (przeklinam) warte!

Ale pamiętajmy, dopiero wtedy możemy zwątpić i przekląć, bo już nam nic nie pozostało! Ale nie wierzę w taki scenariusz, przecież po śmierci nie może być przechlapane!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Pią 19:23, 05 Kwi 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Kombinuję, prowokuję, wypisuję to i owo. Zamiast działać tam, gdzie należy i potrzeba rozdrabniam i tak osłabioną energię przez wiek, na to, co napisałem wyżej.

W Jzbudzie przybywa eksponatów, dzięki kasie z radnego. Jeżeli mam przekazać Izbudę społeczeństwu w ramach "gestu dobrej woli", to mogę śmiało twierdzić, że z radnego mam mniej niż obiecywałem w "postulacie". Jeżeli policzyć wartość zakupionych eksponatów do "sprzedaży", okazałoby się, że jeszcze dopłacam do diety radnego. Szkoda mi obrazów, które kiszą mi się na zapleczu z braku miejsca na ich eksponowanie. Nabyłem ostatnio piękny mosiężny secesyjny wizerunek Chrystusa na krzyżu (bez drzewca), coś pięknego.

Miało powstać muzeum diecezjalne w klasztorze i nic. Cicho sza, było dużo szumu, pozostało tylko echo wspomnień. A moja Izbuda się dusi z nadmiaru eksponatów, muszę już nabywać naprawdę wartościowe eksponaty, chodzi mi o wartości historyczne dla regionu.

Jeżeli chodzi o wartości historyczne i pieniężne, Judaika zatraciły przyzwoite wartości. Za byle jaki przedmiot, rzecz ludziska z Klimontowa i okolic życzą sobie spore sumy pieniężne. Choć wiem, gdzie się znajdują naprawdę cenne Judaika, ale cena nie na moją kieszeń (jak na razie). Nie mówię żadnemu kolekcjonerowi, bo niektórzy z nich maja dużą kasę i mnie podkupią (nauczka).
Organizacje żydowskie też się nie kwapią zasponsorować. No, jedno co mają rację - status Izbudy jest taki, jaki jest. Dlaczego mają wierzyć Mirkowi, że zrobi to, co mówi? Zresztą, każdy prawie eksponat jest nabyty za moją kasę i niech tak zostanie. Nawet nie przyjmę już nic, za co nie zapłacę!

Już pisałem, jak widzę przyszłość rozwoju Klimontowa i gminy. Podkreślam jeszcze raz, że rozwój kultury, jakby ją postrzegać, jest nierozerwalnie związany z rozwojem gospodarczym gminy. Dlatego muszę szybko działać, żeby znowu Brunonalia były integralną częścią kultury w Klimontowie!
Jak to zrobić, żeby wilk był syty i owca cała?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Sob 18:18, 06 Kwi 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Brunonalia w dalszym ciągu są zapisane w kalendarzu imprez GOK-u.Tylko w zeszłym roku też były zapisane i były tylko zapisane. Wszyscy dobrze wiemy, że coś niedobrego, jakieś fatum zawisło nad imprezą. Niby niczyja wina, niby wszyscy są za imprezą, a jak co do czego, to zaszłości dają znać o sobie.

Nie wracajmy do tego, czyja wina, dlaczego? Trzeba wspólnie wypracować jakiś sensowny plan. Trzeba skorygować cel, obowiązki, zamierzenia itp. Jasno powiedzieć, co dajemy od siebie, co wymagamy (jeżeli wymagamy) i dotrzymywać danego słowa. Najlepiej byłoby, żeby wszystko było na piśmie, wtedy nawet zmieniający się włodarze musieliby respektować porozumienia poprzedników.

Pójdę chyba do wójta, żeby bez poruszania już tego tematu na sesji załatwić, co się tylko da w tej kwestii. Przecież ta impreza to jedyne okno dla niektórych na kulturę wyższego lotu. I tu nie chodzi o nas starsze pokolenie, ale chodzi o dzieci, młodzież żeby pokazać im jak najwcześniej, że istnieje inne życie, że istnieją dla nich inne perspektywy niezwiązane nieodzownie ze sklepikiem sprzedającym alkohol i wianuszkiem bywalców wokół niego. Że istnieją inne rozrywki, inne wartości, coś większego, wartościowszego niż Jarmark.

Oczywiście, wiemy jak dzieci z małych miasteczek, wsi mają utrudniony dostęp do wszystkiego: nauki, kultury itp. Dlatego dziwię się bardzo, że nie potrafimy docenić tego, co robiły Brunonalia w tym zakresie do tej pory!

Mamy teraz budynki, jakie mogą napawać nas dumą. Niech napawa nas dumą to, co w nich się będzie dziać!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Sob 19:11, 13 Kwi 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Dwa ostatnie wydarzenia w gminie: zatwierdzenie ustawy śmieciowej oraz dyskusja na temat sytuacji drogowej, w tym ewentualnej budowy obwodnicy.

Co do śmieci, to było to tylko przyklepanie ustaleń Stowarzyszenia Doliny Koprzywianki. Jest to najlepsza ustawa z możliwych i każdy właściciel posesji dostanie broszurkę, gdzie będzie wyszczególnione wszystko od a do z.

Więcej spodziewałem się od debaty, gdzie najechało się marszałków, dyrektorów, prezesów i przedstawicieli starostów sandomierskiego, staszowskiego.
Spodziewałem się, ale czego, tego sam nie wiem? Wiadomo, że pieniędzy brakuje wszystkim i na wszytko. Więc pogadaliśmy sobie i nic nie ustaliliśmy. Już się przyzwyczaiłem do takich form rozwiązywania problemów!
Próbowałem jeszcze wymusić na prezesie kopalni dolomitów, która jest głównym winowajcą niszczenia drogi poprzez samochody wożące kruszywo, a poprzez drgania - niszczenia domów i zakłócania błogostanu Klimontowa, zainwestowanie poprzez nabycie udziałów w przekształconym Zakładzie Komunalnym w spółkę.
Chodziło mi o powiązanie jednego z najbogatszych przedsiębiorców na tym terenie z Klimontowem. Wiem, że to był chwyt nie fair, ale przy takim "wysokim" forum tej debaty, każda deklaracja biznesowego zaangażowania się w gminie Klimontów byłoby sukcesem.
Mówiłem, że z winowajcy pan prezes może się stać dobroczyńcą, który przyczynia się do ratowania miejsc pracy, a może nawet zwiększenia zatrudnienia. Wiem, że przedsiębiorcy nie zawracają sobie głowy spółkami gminnymi, gdzie stopa zwrotu, jak i zysk są stosunkowo małe. Ale liczyłem na zaskoczenie i na poparcie wszystkich zainteresowanych, tzn. naszych włodarzy i radnych. Nic z tego, nikt nie próbował mnie nawet wesprzeć. Nic żeśmy w tej debaty nie zyskali jak zawsze, jak zwykle.

Żeby w Klimontowie zmniejszyć bezrobocie, żeby powstawały miejsca pracy trzeba szukać nawet tak nietypowych rozwiązań. Trzeba próbować wszystkiego, by nam lepiej i godniej się żyło. I z tego powinniśmy -my radni, jak i włodarze- być rozliczani, doceniani albo krytykowani czy potępiani. W czasach w jakich żyjemy, właśnie to kryterium powinno być priorytetem, punktem odniesienia, ukierunkowaniem dla wszystkich poczynań w gminie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Nie 18:26, 14 Kwi 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Doczepiłem się do problemu, jakim jest wysokie bezrobocie w naszej gminie, choć dotyczy to całej Polski - małe nieuzasadnione pocieszenie. Przecież gmina jest typowo rolnicza, to niby to nie powinno tak nas dotyczyć? Jednak przy takim rozdrobnieniu gospodarstw, przy takim poziomie dochodów z ha, nie ma szans godnie żyć - bez dorobienia do tych małych dochodów. Dlatego z mało hektarowego gospodarstwa rodzina niemająca dodatkowego stałego źródła dochodu (pracy, babci, renty dziadka) jest skazana na wegetację. Kto chce teraz tak żyć?
Dlatego młodzi wyjeżdżają, i już nie myślą o powrocie! Zostają na gospodarce starzy, którzy mają renty, którzy nie mają gdzie i po co uciekać. Zresztą, wiedzą że to, co ich czeka już niedługo - przed tym nie uciekną!

Jest grupa ludzi "budżetówki", która się ma nieźle finansowo, w stosunku do "ludzi na nich pracujących", ale reszta z małymi wyjątkami ledwo przędzie. Dlatego lekarstwem na to jest praca!

Marzy mi się, że znowu Klimontów- jak w latach 50-tych - zaroi się młodymi ludźmi z wózkami, z mamami z pociechami na rękach, zarzucającymi tyłeczkami z dumy i radości. A mnie ten widok sprawi... że zapomnę o starości. Dlatego widzicie, że mam w zapewnianiu ludziom pracy też swój osobisty cel!

A jeszcze rząd - jakby już nie było innych zmartwień - straszy, że niedługo zabraknie mu na emerytury, bo starzy nie umierają, a młodzi się nie rodzą - toteż mi się nie dziwcie, że kombinuję, jak tylko mogę, żebym bez problemów, bez zmartwień dotarł na łono Abrahama.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yes
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Nie 19:37, 14 Kwi 2013


Dołączył: 08 Wrz 2007

Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Odpoczywałem ostatnio od forum. Dzisiaj zdecydowałem się zabrać głos.

Z dwóch powodów. Pierwszy związany jest z refleksją, że Mirek (przepraszam za poufałość) został jedynym z miejscowych aktywnym uczestnikiem forum.

Drugi związany jest z przekonaniem Mirka, że 1-ha gospodarstwo powinno przynosić dochód umożliwiający godne życie. Nic bardziej oszukańczego!!! Czyż mając 1-samochód powinienem obwieszczać wszystkim, że moja "firma transportowa, wożąca głównie mój tyłek" każe mi zdychać z głodu?

Pozdrawiam - yes.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez yes dnia Nie 21:39, 14 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Nie 19:07, 21 Kwi 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Eee.. tam, coś po tym odpoczynku yes się słabo wczytał w mój post. Nigdy nie twierdziłem, nie twierdzę, że powinna się rodzina utrzymać z 1 ha czy nawet 5 ha tradycyjnych upraw, które dominują w świętokrzyskim. Myślę, że 15 ha jest w stanie - jeżeli gospodarstwo jest usprzętowione - wyżyć i żyć na jakimś takim poziomie..

Minęły czasy i nigdy nie wrócą, że z 1 ha dało się wyżyć. Czasy przed drugą wojną światową i era Gierka jeszcze pozwalała rozdrobnionej wsi nieźle funkcjonować. Choć w czasach powojennych i czasach Gierka zniknęło pojęcie chłop, a jego miejsce zajął chłopo-robotnik, który na 1 ha żył, płodził dużo dzieci, kształcił je i był motorem rozwoju socjalistycznej Polski. Najbardziej zdolne, zaradne dzieci tego chłopo-robotnika masowo zaludniały miasta. Na wsi pozostał "drugi sort", "drugi gatunek" dzieci pozostawionych na ojcowiźnie. I o ironio losu, te dzieci poświęcone obronie ojcowizny, ponoszą wszystkie bolączki i "zalety" transformacji dziejowej Polski. Jeszcze gorzej, bo panowie, panie "miejskie", z tytułami przed nazwiskiem, z drugiego już "miotu" miejskiego odnoszą się do współbraci wiejskich z pogardą, wyniosłością tak wielką - żeby chyba zagłuszyć tkwiące jeszcze w nich pochodzenie małorolnego chłopa - że to wcale nie jest śmieszne, raczej prostackie, chamskie.

Co tu dużo ukrywać, żeby młodzi chcieli na wsi zostawać, żyć jak ich rówieśnicy z drugiego, trzeciego pokolenia "współbracia miejscy" musi zmienić się wiele czynników, które na to pozwolą. Nie będę wymieniał jakie to czynniki, ale jednym jest wielkość gospodarstwa - na pewno większa od 1 ha.
Uwaga!!! Dotyczy to też w jakiś sposób młodych nie-rolników.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marek Mądry
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 18:02, 26 Kwi 2013


Dołączył: 27 Sty 2007

Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

Trafne spostrzeżenie o odnoszeniu się miastowych z wyższością i pogardą wobec wieśniaków. Zjawisko występujące zresztą nie od dziś.

Fragment recenzji sztuki pt. "W imię Jakuba S." wystawianej przez Teatr Dramatyczny w Warszawie :

"Większość polskiego społeczeństwa ma korzenie na wsi. Ale nie tej dworkowo-ziemiańskiej, tylko tej duszonej pańszczyzną, tej chłopskiej, tej chamskiej. Dlaczego w takim razie w kalendarzu polskich świąt nie ma święta zniesienia pańszczyzny? Czy wolimy myśleć o sobie jako o potomkach tej ponoć lepszej, szlacheckiej części narodu? Przecież dzisiejsza klasa średnia i ci, którzy do niej aspirują, to potomkowie Jakuba Szeli. Tylko, czy jesteśmy w stanie przyjąć inne tropy tożsamości niż te wyuczone w szkołach, gdzie Szela był mściwym prymitywem i zdrajcą, a jego rabacja jedynie inspirowanym przez austriacką administrację mordem na najlepszych synach narodu polskiego?".

Czy trzeba tu coś dodawać? Ci aspirujący do jaśniepaństwa, nie tylko miastowi, którym powodzenie przewróciło w głowach, powinni nauczyć się powyższego na pamięć i stale o tym pamiętać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Pią 18:32, 03 Maj 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Korzenie korzeniami, ale chamstwo, które opanowało nasze społeczeństwo dotyka tak samo wieś jak i miasto. Dotyka to g... równo i pod tym względem możemy my klimontowskie dzieci odetchnąć z ulgą. Bo jeżeli Klimontów zostałby miastem - jak od lat zabiegam - można byłoby to równo przesunąć ze wskazaniem negatywnym na wieś. I tak moglibyśmy mówić, że sprawiedliwość zatoczyła koło i nam zwróciła, co nam zabrała.

Nikt mnie nie przekona, że miasto nie daje większej szansy na rozwój, na lepszy rozwój cywilizacyjny!

"Słowo o Jakubie Szeli" przedstawione przez św. pamięci Siemiona kilka lat temu, myślałem, że stanie się przepustką w nową erę Klimontowa. Myślałem, że poprzez Brunonalia wydostaniemy się na szersze wody, że coś "drgnie".

A tu z "drganiem" jest podobnie jak u mnie- tyle tylko, że ja mam tyle lat, co mam. Choć z tym "drganiem" - można by też usprawiedliwić Klimontów, ma przecież dużo więcej lat od Mirka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Nie 22:53, 26 Maj 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Jeżeli mam tylko chwilkę czasu: między układaniem sobie życia, byciem radnym, a korzystaniem z życia - piszę. Jak na razie na forum, ale już w myślach, w zanadrzu komórek mózgowych tkwi myśl napisania czegoś.Tylko czego? Ale o czym? Co to ma być? Wiersz? Proza? Nowela? Biografia?
Co by tam nie było, myślę, że napiszę.

Bo kiedy napiszę, jeśli nie teraz, w grobie? Nie ma tu światła, jest duszno (słaba wentylacja albo w ogóle jej brak), powietrze jest przepełnione jadem trupim. Nie! To nie jest dobre miejsce do pisania.
Niebo? Jeśli tam trafię... Przez związek z A. (rozwódka), mogę być nieprzyjęty .
Piekło? Hałas ludzi potępionych, smażonych na ogniu piekielnym uniemożliwi jakiekolwiek pisanie - nawet donosów.

Jestem więc skazany na pisanie tu i teraz - powody przedstawione powyżej nie budzą wątpliwości, że moje postanowienie jest słuszne i gruntownie przemyślane - nic pochopnie! Jest to moja dewiza!
Oczywiście ta dewiza powstała, kiedy przekroczyłem odpowiedni wiek kalendarzowy. Ale czy wiek może być inny? Chyba nie. Bo np. na wieki wieków, amen, to też kalendarz, tylko bez dat.

Znowu filozofuję choć nigdy nie zajmowałem się tą dziedziną. To może tak napisać by coś z filozofii, filozoficznego? Już mam nawet tytuł, np. "Wpływ myśli filozofów na rozwój rymarstwa klimontowskiego" (pół rodziny było rymarzami - to nie dziwota). Oczywiście mogłaby to być też praca doktorska - gdybym był magistrem- a tak, chyba że, może, gdym się zapisał i opłacał czesne, to za trzy lata?

Co się ze mną dzieje? Nie wystarcza mi już bycie klimontowskim radnym. Chcę być sławnym poza granicami Klimontowa. Przecież ilu jest ludzi sławnych, którzy napisali coś fajnego jeden jedyny raz, np. Szołochow. To może i mnie by wyszło, tak jeden jedyny raz? Już na samą myśl robi się milej na sercu. Jak to dobrze byłoby być sławnym, nawet jakby ta sława przyszła dwa lata po śmierci. Ale dlaczego dwa lata, a nie rok? Znowu czekać?

Robię się nieznośny i zgryźliwy od prostej pracy w ogrodzie. Wybaczcie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yes
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Wto 15:55, 28 Maj 2013


Dołączył: 08 Wrz 2007

Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Acha, 26 maja (?) obchodzono w Klimontowie 400-lecie fundacji klasztoru.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mirko
EKSPERT FORUM
PostWysłany: Wto 21:30, 28 Maj 2013


Dołączył: 26 Sty 2011

Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów

Mam trochę czasu między "kroplami deszczu" więc piszę. Piszę jeszcze dlatego, że nie jestem zmęczony. Czas między kroplami pozwala na pewne wytchnienie fizyczne. Już nawet wiem dlaczego tak rzadko "chłop" jest w stanie napisać coś sensownego i mądrego. Po prostu zmęczenie dopada wszystkie części jego organizmu, między innymi mózg- dlatego wytłumaczenie jest takie proste i sensowne. Oczywiście jest to też pewne usprawiedliwienie moich czasami nietrzymających się kupy postów.

A mówiłem, że potrafię zrobić wodę z mózgu nawet niezmęczonym? I właśnie liczę na tych niezmęczonych, że będąc niezmęczonymi, są tak leniwi swym niezmęczeniem, że nie zaskoczą o co chodzi tak do końca w moich postach. Nie wiedząc o co chodzi, a nie chcąc uchodzić za prostaków nic nierozumiejących, będą po prostu ważali mnie za równego sobie pod względem intelektualnym albo niektórzy za stojącego wyżej. Oczywiście nawet mi przez myśl nie przechodzi, żeby traktowali mnie niżej od siebie. Traktując mnie tak uważałbym, że popełniają nietakt.

Na 4oo-leciu nie byłem, miałem robotę, to po pierwsze, a po drugie - nie miałem kierowcy (A. jest przy rodzącej córce w W-wie), który by mnie podrzucił. Na wsi, gdzie przebywam, nastąpiło zjawisko wyludnienia. Młodych brak, ja jestem najmłodszy z grona sąsiadów. Sąsiedzi albo niedowidzą, albo nie chodzą, więc byłoby im trudno prowadzić, dlatego będąc taktownym człowiekiem nawet ich nie prosiłem. Ja nie prowadzę żadnych pojazdów (po drodze) z powodów, które może wyjawię kiedyś. Może samolot to bym mógł, ponieważ wydaje mi się, że prowadzenie, pilotowanie nim byłoby dla mnie nie tak stresujące.

Skoro wytłumaczyłem i usprawiedliwiłem się z mojej nieobecności, to może parę słów o obchodach 400-lecia. Już na ostatniej sesji mówiłem o małym zaangażowaniu, promowaniu obchodów przez tych, którym powinno bardzo zależeć. Dlaczego obraz uświęcony łaskami nie wynosi się na ołtarze, tylko traktuje się po macoszemu?
Przecież na tym obrazie, na jego kulcie powinno się budować przyszłość klasztoru, przyszłość Klimontowa. Nikt tego nie czuje, nikt nie ma wizji? Nikt nie potrafi przekuć tej szansy na pieniądze, które są potrzebne dla ratowania przed ruiną klasztoru, miejsca pracy, które jest potrzebne do zachowania naszej mieściny przed całkowitą degradacja? Czy tu potrzeba wielkiego "myślenia"? Nie! Wszyscy myślą, że stanie się cud i pieniądze, praca spadną z nieba. Nie, cud to obraz i on może sprawić dopiero cud. A ten z nieba? - niech spadnie na kogoś innego!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yes
PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
PostWysłany: Pią 10:13, 31 Maj 2013


Dołączył: 08 Wrz 2007

Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Niniejszy wpis jest odpowiedzią na ostatni post Pana Mirosława, radnego z Klimontowa.

Niewątpliwie obchody 400-lecia były przygotowywane w jak największej tajemnicy. Myślę, że gdyby organizatorzy chcieli rozpropagować Jubileusz mogli przykładowo:
- zamieścić informacje w Głosie Klimontowa i innych gazetach (np. tak jak [link widoczny dla zalogowanych] - str 1 i 4),
- rozwieźć plakaty informujące o Jubileuszu na terenie parafii i dekanatu,
- wystosować zaproszenia do rożnych notabli oraz indywidualnie do każdego domu (w tym przypadku mogli poprosić młodzież o rozniesienie zaproszeń),
- rozpowszechnić informację w Radiu, np. Kielce udzielając chociażby wywiadu o Jubileuszu czy prosząc radio o podawanie stosownych komunikatów,
- ogłosić obchody z ambony.

Mało tego, jubileusz powinien być propagowany rok-dwa lata wcześniej poprzez organizowanie odpowiednich sesji naukowych, spotkań, np. z dominikanami, konkursów (np. fotograficznych, recytatorskich itp.).
A tak to wyszła kicha!!! Organizatorzy zawiedli a w kulcie obrazu Najświętszej Panienki nie potrafili prostaczkowie dostrzec czysto finansowych korzyści.

A może nie całkiem taka kicha, bo dzięki czujności miropodobnych ludzie się zwiedzieli i przyszli. Albo tak jak Miro - nie przyszli.
Piszą o tym m.in. Echo Dnia i Niedziela.

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]



Na zakończenie proponuję wysłuchać ks. Czesława Gumieniaka, Panią Elżbietą Mazur i Panów Zbigniewa (Mirosława) Kwapińskiego oraz Rafała Staszewskiego.

[link widoczny dla zalogowanych]

yes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez yes dnia Nie 21:03, 02 Cze 2013, w całości zmieniany 15 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPOŁECZNOŚCIOWE FORUM DYSKUSYJNE MIESZKAŃCÓW KLIMONTOWA I GMINY Strona Główna -> Kultura w Klimontowie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 58, 59, 60 ... 63, 64, 65  Następny
Strona 59 z 65

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin